WITAJ!

Czytasz? A może pozostawisz po sobie komentarz? :) To mnie bardzo motywuje!

Zachęcam do odwiedzania mojego bloga z gifami i editsami z Violetty :) Klik do bloga♥

Kursywą pisane są myśli głównej bohaterki (czyli moje), wypowiedzi oraz tytuły piosenek/filmów/seriali itp.

Lojalnie ostrzegam, że opowiadanie jest raczej dla osób 18+, tak więc nie biorę odpowiedzialności za wpływ na osoby niepełnoletnie.

niedziela, 19 lipca 2015

Rozdział 14

W domu zastajemy siedzącego przed tv Tommy 'ego. Do Federico dzwoni telefon. Chłopak znika w ogrodzie, pochłonięty rozmową.

- Gdzie byliście? - pyta mnie Tommy. Przesuwa się na sofie, robiąc mi miejsce.

- Odwieźć Mechi na lotnisko – odpowiadam nie ruszając się z miejsca. Chłopak unosi brwi ze zdziwienia.

- Jak się czujesz?

- Nie zaczynaj znowu. Chyba musimy poważnie porozmawiać. Kiedy zamierzasz wrócić do Polski?

- Przeszkadzam Wam? Mogę przenieść się do hotelu.

- Nie, to nie o to chodzi. Po prostu nie rozumiem, jaki jest cel Twojego dalszego pobytu tutaj? - chłopak blednie i wygląda, jakby dostał w twarz.

- Chodzi mi o Ciebie. O nas. Tylko o nas, Monika .

Wybucham oschłym śmiechem - Nie ma żadnych nas. Już dwa miesiące, nie istnieje żadne nas.

- Dlaczego jesteś dla mnie taka okrutna? - wbija wzrok w podłogę.

- Nie rozśmieszaj mnie. Mieszasz się w cały czas, na każdym kroku kontrolując, jakbym była niespełna rozumu. Czuję się, jak pod kontrolą rodzicielską. Mało kłopotów narobiłeś?

- Wiem, ale..

- Nie, Tommy. Tutaj już nie ma miejsca na Twoje „ale”. To do czego doszło pomiędzy nami na imprezie, nigdy nie powinno się zdarzyć.

- Kocham Cię. Oszukujesz samą siebie. Wiesz, że Ty też mnie kochasz.

- Mylisz się. Nie mówię, że nic do Ciebie nie czuję, bo uczucia nie wyparowują, od tak. Kochałam Cię, ale teraz wiem na pewno – to już przeszłość. I powiem Ci więcej. Nie chcę, żebyś odgrywał w moim życiu jakąkolwiek ważną rolę. Wszystko sobie przemyślałam. Nie wybaczę Ci tego, że tak perfidnie wykorzystałeś mnie na imprezie.

- Kurwa! Co Ty w nim widzisz! Nie znasz go, on Cię skrzywdzi! - wybucha, podrywając się z kanapy.

- Nie znam, ale mam zamiar poznać. Jeśli się do mnie odezwie, bo przez Ciebie, nie mam z nim kontaktu.

- Nie mogę uwierzyć, w to co słyszę.

- A ja nie mogę uwierzyć, że się tak zmieniłeś.

- Ja się zmieniłem? To Ty się zmieniłaś. Przyleciałaś sobie tutaj i ci ludzie zrobili z Ciebie jakąś..

- Kogo z niej zrobili? - do salonu wchodzi Federico z miną, która nie wróży nic dobrego – no kogo?

- Jakąś napuszoną panienkę.

- Licz się ze słowami. Nie wziąłeś pod uwagę tego, że może to Ty nie dajesz jej żyć spokojnie? Odkąd przyjechałeś, widzę ją smutną i wkurzoną.

- To nie moja zasługa, tylko tego typa.

- Nie podoba mi się to, co zrobiłeś na imprezie. Ani to, że odbierasz jej telefon. I to, że wykorzystujesz jej dobre serce. Powinna dawno powiedzieć, żebyś wypierdalał do Polski, ale jest za dobra – brat podchodzi coraz bliżej Tommy'ego.

- Fede, nie.. - próbuję załagodzić jego nerwy.

- Sam mnie tutaj wpuściłeś – prycha kpiąco Tommy.

- Tak, pomogłem Ci i żałuję tego każdego dnia, bo widzę co z nią robisz.

- Fedy.. - nadal próbuję uspokoić brata.

- Myślę, że już czas na Ciebie – mówi spokojnie Federico, wychodząc do kuchni.

- Ty też tak uważasz? - pyta wyczekująco Tommy, zbliżając się. Łapie mnie za dłoń i delikatnie głaszcze. Kiwam głową nieznacznie, przytakując słowom brata. Chłopak puszcza moją dłoń, wzdychając ciężko. Obserwuję, jak wchodzi po schodach na piętro. Wypuszczam wstrzymywany oddech. Czuję ulgę. Federico pomógł mi w tym, czego sama nie byłam w stanie zrobić. W czymś, co powinno stać się już dawno. Położyłam się odprężona na sofie. Cieszyłam się do samej siebie, jak głupia.

- Mam zarezerwowany bilet za dwa dni, pierwszy wolny. Ale nie martw się, pojadę na lotnisko zapytać, czy na pewno nic się nie zwolni. Zaraz skapuję swoje rzeczy i przeniosę się do hotelu.

Zranił mnie, ale nie mogę traktować go, jak obcego człowieka.

- Nie wygłupiaj się. Zostań u nas.

- Nie chcę robić kłopotu.

- Więc po prostu nie mieszaj się do moich spraw i wszystko będzie dobrze – uśmiechnęłam się i kiwnęłam głową, zachęcając, żeby przysiadł się koło mnie, co natychmiast zrobił. Z kuchni wyłonił się Federico.

- Mam za dwa dni..

- Wszystko słyszałem. Jest ok – przerwał mu Fede idziemy zjeść obiad, gdzieś na mieście?

- Spoko – powiedzieliśmy oboje z Tommym. Uśmiechnęliśmy się do siebie, bo zawsze jak mówiliśmy coś w tym samym czasie, splataliśmy małe palce. Żeby uniknąć niezręcznej sytuacji, czy co gorsza, jakiegokolwiek zbliżenia z Tommym, udałam się do pokoju. Zrobiłam lekki makijaż, włosy splotłam w koszyczek. Założyłam białe, koronkowe spodenki i morelowy top na ramiączkach, plus buty na obcasach, z odkrytymi przodami. Postanowiliśmy pojechać komunikacją miejską. Na miejsce posiłku, wybraliśmy nadmorską restaurację. Często wraz z tatą i bratem przychodziliśmy tutaj na ulubione makarony. Kelner przyjął nasze zamówienie i przyniósł mocno schłodzone wino.

- Dzwonił do mnie tata. Mówił, że wyjazd mu się przedłuży. Pytał, czy chcemy lecieć z nim i z moją mamą na Bahamy.. Mamy zdecydować się do jutra.

- Chcesz lecieć?

- Sam nie wiem. A Ty?

- Chyba wolę zostać w domu. Chyba nie w głowie mi teraz wakacje – Tommy reaguje na moje słowa głośnym chrząknięciem. Ignoruję go.

- To zostajemy. Bo na pewno nie zostawię Cię tu samej – Federico przenosi z premedytacją oschły wzrok na Tommy'ego, co ten drugi podsumowuje, posyłając mu sztuczny uśmiech.

Kelner przynosi nam makarony, rozładowując panujące przy stoliku napięcie. Przyglądam się surfującym przystojnym mięśniakom, wznoszącym się i opadającym na falach wzburzonego morza. Z wnętrza restauracji dochodzi do nas miękki głos Franka Sinatry, który dumnie śpiewa „Witchcraft”. Delektując się posiłkiem i podziwiając nietuzinkową scenerię, dostrzegam znajomą twarz. Jak za pomocą zaczarowanej różdżki zasycha mi w gardle, a serce przyspiesza drastycznie. Osoba uśmiecha się do mnie przeuroczo. Jorge wstaje od stolika, przepraszając dyskretnie towarzyszy. Jak wnioskuję, są to jego rodzice i brat. Zgrabnie kroczy ku naszemu stolikowi. Zbliżający się chłopak, wywołuje falę motyli buszujących po moim żołądku. Z każdym centymetrem, jest ich coraz więcej. Staje nade mną , witając zniewalającym uśmiechem, błyszczącymi oczami i urokliwymi dołeczkami w policzkach. 

9 komentarzy:

  1. Wow!Wyjazd na Bahamy.Ja bym chciała pojechać ;).To co że mieszkam nad morzem.Rozdział cudny kochana :*Ten Tommy zaczyna mie bardziej denerwować!Na miejscu Moni zatłukła bym jak psa!I to dosłownie ;)Jeszcze raz mówię że rozdział super mega odlotowy!
    Buziaki xoxo
    Cysia

    OdpowiedzUsuń
  2. Wrócę później kochana :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj,
      Rozdział jest...
      Chwila napięcia... Głośne bicie serca :D
      Rozdział jest fantastyczny! :*
      Uzależniałam się od czytania Twoich perełek :*
      Tommy trochę przesadził. W sumie to mu się należał opieprz. Jego wizyta się przedłuża, ale niedługo wraca do Polski. Czy on nie widzi, że powinien zostawić przeszłość za sobą? Najlepiej niech zapomni o Monice. Oszczędzi sobie i jej, niepotrzebnego cierpienia.
      Bahamy? Brzmi super. Dziwne, że Monika nie ma ochoty, na taką wycieczkę. Przydałaby się jej taka chwila relaksu, zdala od B.A. Może jeszcze zmieni zdanie?
      Jorge. Tego faceta nie rozumiem. Najpierw zachowuje się jak urażona księżniczka, a potem jak gdyby nigdy nic, podchodzi jakby nic się nie stało. Może Monika ma zwidy? Hyhy xD
      Czekam na next :*
      Weny życzę!

      Całuje,
      Rachel ;*

      Usuń
  3. Wroce jak najszybciej

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana na poczatku chcialam przeprosic ze tak dlugo tu nie wchodzilam.Ale ja jak to ja albo nie mialam czasu albo mi sie nie chcialo az do wczoraj musze ci pogratulowac masz bardzo duzy talent do pisania nie to co ja (ja go ni mam :( ) przeczytalam wszytkie rozdzialy w ciagu 1,5 godziny to oznacza w moim przypadku ze blog lekko i przyjemnie sie czyta oraz ze jakby przypadl mi do gustu i zagoszcze to troche ,tak szybko mnie sie nie pozbedziesz.Tommy tommy jak ja go.nie lubie od kad przyjechal tylko namieszal .Jak mogl tak wykorzstac monike na imprezie.Jorge widac ze podoba mu sie monika !! ^^
      Vilu czeka na jaka kolwiek wiadomosc od blanco ,szkoda mi jej bo dziewczyna cierpi za glupote jej ex.Mechi jedzie do Brazylii ale super,monika i fede jada ja odwiesc .
      Moj ulubiony moment to jak fede wygarnia wszystko tommiemu ( nwn) jak to odmoenic jaki wstyd .
      Kolacja hm zaczyna sie ciekawie.Monika spostrzega Jorge !!! Tak !!!! Boziu az mi serce szybciej zabilo <3
      Gratuluje swietnego bloga ! I talentu zaintrygowalo mnie to wszystko.zycze weny i z niecierpliwoscia czekam na mext jestem strasznie ciekawa co sie stanie !!
      P.s dziskuje za kazdy kom na moim blogu kiedy je widze od razu robi mi sie ciwplo na sercu .
      *Paula* (czemu ja nie umiem pisac dlugich kom? ) dziewczyna ktora szybko z tad nie zniknie do zobaczonka :*

      Usuń
    2. Dziękuję ogromnie! :) nie sądziłam, że tak bardzo przypadnie Ci do gustu :) cieszy mnie to niezmiernie :*

      Usuń