WITAJ!

Czytasz? A może pozostawisz po sobie komentarz? :) To mnie bardzo motywuje!

Zachęcam do odwiedzania mojego bloga z gifami i editsami z Violetty :) Klik do bloga♥

Kursywą pisane są myśli głównej bohaterki (czyli moje), wypowiedzi oraz tytuły piosenek/filmów/seriali itp.

Lojalnie ostrzegam, że opowiadanie jest raczej dla osób 18+, tak więc nie biorę odpowiedzialności za wpływ na osoby niepełnoletnie.

niedziela, 2 sierpnia 2015

Rozdział 19

- Mam dla Ciebie niespodziankę, chodź – wyciąga po mnie dłoń. Znowu zakrywa mi oczy. Idziemy gdzieś po trawiastym podłożu – nie jest Ci zimno?

- Nie.

Zatrzymujemy się. Odsłania mi oczy. Stoimy przed dużym teleskopem. Odwracam się do chłopaka i rozszerzam oczy ze zdumienia.

- Poobserwujemy sobie gwiazdy. Cieszysz się?

piątek, 31 lipca 2015

Rozdział 18

Pomału powracam do równowagi. Ruszamy spod domu, kierując się ku wybrzeżu. Mkniemy autostradą. Z głośników zaczyna lecieć „Wonderwall” by Oasis. Jorge imponująco nuci słowa piosenki, zerkając co chwilę w moją stronę i posyłając uwodzicielski uśmiech. Wsłuchuję się w piękny głos chłopaka.

- Dokąd jedziemy?

- Wszystko w swoim czasie – puszcza mi oczko.

Zbliżamy się do wysokiego, porośniętego różnorodną roślinnością wzgórza. Wjeżdżamy na samą górę. Naszym oczom ukazuje się zapierająca dech w piersiach panorama Buenos. Niebo przybiera powoli kolor purpury, łącząc ze sobą pasma w odcieniu pomarańczy i różu. Po wyjściu z auta, Jorge podchodzi do mnie i staje naprzeciw.

- A teraz zamknij oczy i nie podglądaj.

wtorek, 28 lipca 2015

Rozdział 17

Ranek, jak codziennie – budzi mnie słonecznym ciepłem. Otwieram oczy, godzina 10:00. Do pokoju wpada mój brat, jakby wyczuł, że właśnie wstałam.

- Wstawaj, idziemy na siłownie!

Ściąga mnie z łóżka razem z kołdrą. Leniwie podnoszę się z podłogi, nie do końca przebudzona.

- A śniadanie?

- Już na Ciebie czeka na dole. No ruuuuchyyy! - łaskocze mnie po brzuchu, co przynosi zamierzony przez niego efekt – wstaję i udaję się do łazienki. Zarzucam sportowy biustonosz, krótkie szorty i sportowe obuwie. Na dole czeka moja ulubiona owsianka z truskawkami i masłem orzechowym.

- Jesteś wielki! - cmokam Fede w policzek i wsuwam swoje wymarzone śniadanie.

Trening na siłowni zawsze daje mi kopa, na cały dzień. Uwielbiam brać gorącą kąpiel po intensywnym wysiłku, dlatego też udaję się do wspólnej łazienki, która jest dużo większa i ma wannę. Nalewam do niej wody, dodaję ulubiony arbuzowy płyn i płatki róż i włączam muzykę. Zanurzam się, aż po szyję w wodzie. Z telefonu dźwięcznie śpiewa mi Beyonce „Sweet Dreams”. Relaksuję się chwilą sam na sam. W pewnej chwili, drzwi otwierają się i do środka wchodzi Tommy.

piątek, 24 lipca 2015

Rozdział 16

- Kto to? - pyta zdezorientowany Fede.

- To do mnie!

Otwieram drzwi. Jorge stoi oparty o jedną z gankowych kolumn. Ręce ma schowane za siebie, a na twarzy maluje się tajemniczy uśmiech.

- Cześć, co tam? - pytam podejrzliwie. Chłopak nadal się uśmiecha, wyciągając rękę w moim kierunku. Kładę na niej lekko drżącą dłoń. Przyciąga mnie zgrabnie do siebie.

- Zamknij oczy – prosi miękkim głosem. Patrzę niepewnie, ale robię, to co chce. Szatyn zasłania mi oczy dłonią. Czuję na ustach, jego ciepły oddech. Kładzie subtelnie swe usta na moich i lekko je muska. Chwyta moją drugą dłoń i otwiera ją. Nie mija sekunda i czuję na niej, coś chłodnego i kwadratowego.

wtorek, 21 lipca 2015

Rozdział 15

- Cześć – łapie moją dłoń i muska swoimi delikatnymi ustami, wywołując tym drżenie w podbrzuszu. Dlaczego tak reaguję? Nie wiem, czego mogę się teraz spodziewać z jego strony. To nasz pierwszy kontakt od imprezy.

- Siema – wita się również z chłopakami – mogę się na chwilę przysiąść?

- Siadaj, stary – Fede wskazuje zapraszającym gestem na krzesło obok siebie.

- Miałem do Ciebie dzisiaj zadzwonić, ale jak widzisz, mam zobowiązania wobec rodziny. Mama ma dzisiaj urodziny – posyła mi szczery uśmiech, wskazując głową w stronę rodzicielki. Moja dusza cieszy się nie do opisania. Uśmiecha się do mnie. Nie jest zły?

- W porządku – raczę go nieśmiałym uśmiechem.

- W zasadzie, to.. możemy na chwilę odejść porozmawiać na osobności?

- Oczywiście.

niedziela, 19 lipca 2015

Rozdział 14

W domu zastajemy siedzącego przed tv Tommy 'ego. Do Federico dzwoni telefon. Chłopak znika w ogrodzie, pochłonięty rozmową.

- Gdzie byliście? - pyta mnie Tommy. Przesuwa się na sofie, robiąc mi miejsce.

- Odwieźć Mechi na lotnisko – odpowiadam nie ruszając się z miejsca. Chłopak unosi brwi ze zdziwienia.

- Jak się czujesz?

- Nie zaczynaj znowu. Chyba musimy poważnie porozmawiać. Kiedy zamierzasz wrócić do Polski?

- Przeszkadzam Wam? Mogę przenieść się do hotelu.

- Nie, to nie o to chodzi. Po prostu nie rozumiem, jaki jest cel Twojego dalszego pobytu tutaj? - chłopak blednie i wygląda, jakby dostał w twarz.

- Chodzi mi o Ciebie. O nas. Tylko o nas, Monika .

Wybucham oschłym śmiechem - Nie ma żadnych nas. Już dwa miesiące, nie istnieje żadne nas.

piątek, 17 lipca 2015

Rozdział 13

Poranek budzi mnie ciepłymi promieniami słońca. Przeciągam się leniwie na łóżku i szybko dochodzi do mnie, że muszę sprawdzić pocztę. Owa poczta, wita mnie z samego rana gorzkim rozczarowaniem – 0 wiadomości w skrzynce odbiorczej. Grymaszę sama do siebie przez chwilę. Trudno.. nie dam sobie zepsuć kolejnego dnia. Kiedy odsłaniam żaluzje i zasłony, moim oczom ukazuje się nieskazitelnie błękitne niebo. Świat tonie w powodzi ognistego słońca. Wychodzę na balkon i rozglądam się na pełne życia ulice Buenos. Dookoła wznoszą się piękne drzewa i kwiaty zasadzone jeszcze przez mojego dziadka. Z oddali, za starannie przystrzyżonymi żywopłotami tłoczą się ludzie, samochody wściekle pędzą w wyznaczonych kierunkach. Dziwnie się tak obserwuje, nie wiedząc dokąd ci wszyscy ludzie tak gnają, podczas gdy ja mam nadmiar, tak cennego dla nich czasu. Godzina 7:30. Do głowy wpada mi doskonały pomysł. Zrobię to, co zawsze pomaga mi w rozładowaniu złej energii. Wskakuję w strój do joggingu, związuję włosy i zakładam na uszy słuchawki. Włączam play i do mych uszu trafia niebanalny głos Adama Lamberta, który śpiewa mi „Ghost Town”. Wychodzę na ulicę i zaczynam biec. Nie oglądam się na nic. Pędzę przed siebie, wsłuchując się w melodię. Nie wiem nawet dokąd zmierzam. Skręcam w lewo i trafiam do jakiejś alejki. Później znowu skręcam, tym razem w prawo. Dobiegam do deptaku położonego przy plaży. Biegnę wzdłuż niego, podziwiając piękny widok morza. W tafli wody odbijają się promyki słońca, rażąc przy tym w oczy. Skręcam na plażę i już zaraz gnam po piasku, wzdłuż brzegu morza. Bajeczny widok, poranne słońce, muzyka i ruch – to wszystko sprawia, że od razu czuję się lepiej. Po około 50 minutach, postanawiam wstąpić do kawiarni, którą właśnie mijam.