-
To trochę szalone, nie uważasz? - pytam
Ciemnowłosego, kiedy po skończonym tańcu opadamy na sofę.
-
Co? - chłopak marszczy czoło,
nie wiedząc o co mi chodzi.
-
Nasza relacja. Prawie w ogóle się nie znamy, a jednak czuję do
Ciebie coś.. coś.. coś, co jest trudne do opisania, jak sam
widzisz.
-
Wreszcie przyznałaś, że coś tam
jednak do
mnie czujesz – Szatyn
posyła mi pełen uśmiech
– Nie
znamy się, ale czy nie uważasz, że tak jest ciekawiej? Nie czujesz
dreszczyku emocji? - chłopak
przybiera tajemniczy wyraz twarzy.
Tak,
czuję dreszczyk emocji, ale on raczej jest spowodowany Twoim
dotykiem, chłopcze.
-
Hm? - macha mi przed oczami,
widząc że się zamyśliłam.
-
Zgadzam się. Poznawanie siebie nawzajem wydaje się być kuszącą
perspektywą.
Rozmowę
przerywa głośny okrzyk kogoś z tłumu tańczących.
-
Za wszystkie piękne panie!
-
Za piękne panie – kiwa
w moim kierunku Jorge, puszczając przy tym oczko.
-
Ależ dziękuję – lekko się kłaniam.
Impreza toczy się
bardzo szybko. Co rusz, to ktoś wznosi nowe toasty, śpiewa,
wygłupia się. Obserwując wydurniających się Jorge, Fede, Mechi i
nieznajome mi dziewczyny – dociera do mnie: zaczynam się trochę
bać naszej gwałtownej znajomości. Wszystko dzieje się dość
szybko. Jeszcze trzy – w sumie cztery dni temu, bo jest już grubo
po 24 – byłam dziewczyną, która ma za sobą bolesne rozstanie,
bardziej dla Tommiego, niż dla mnie, ale jednak nadal bolesne.. a
teraz w głowie zaczyna kręcić mi chłopak, którego dopiero co
poznałam. I to jak? Wbiegł we mnie w pościgu za frisbee.
Idiotyczne spotkanie, ja zachowująca się jak ułomna. Teraz ten
chłopak tańczy u mnie w salonie. Podobam mu się. Pocałował mnie,
i co najlepsze – nigdy w całym moim krótkim życiu nie przeżyłam
podobnej chwili. Czuję się jak wyjęta z wyimaginowanej
rzeczywistości dziewczyna. Z zamyślenia wytrąca mnie
dosiadająca się rudowłosa piękność.
- Jesteś siostrą
Federico, Monika prawda?
- Zgadza się.
- Jestem Cande,
jego przyjaciółka. Wróciłam wczoraj z Włoch, byłam odwiedzić
mojego kuzyna i muszę Ci powiedzieć, że.. - słucham
dziewczyny, ale nie wsłuchuję się kompletnie w to co mówi.
Podziwiam natomiast jej otwartość. Wydaje mi się taka szczera i
przyjazna. Przytakuję jedynie głową. Dziewczyna nazbyt przygląda
mi się, więc wnioskuję, że zadała jakieś pytanie i wyczekuje na
odpowiedź.
- Przepraszam,
możesz powtórzyć? - pytam nieśmiało.
- Pytałam, czy
przynieść Ci coś do picia jeszcze– rzuca, śmiejąc
się.
- Wino, poproszę
– mówię i podaję pusty kieliszek dziewczynie.
Nie wiedząc
dlaczego, mój humor szlak trafił. Dopada mnie refleksyjny bezsens.
Wątpliwości, czy dobrze postąpiłam przeprowadzając się tutaj?
Cholerny Tommy, przywlókł ze sobą
przeszłość. W pamięci mam pełno barwnych wspomnień. Tęsknię
za mamą, za Kamilą, za Kubą, Oskarem, Natalią.. dużo by
wymieniać. Nie, dość! Nie mogę o tym myśleć. To
na pewno ten paskudny alkohol wyzwala we mnie podły nastrój.
KONIEC. Idę się bawić. Właśnie w tym momencie wraca Cande, z
dwiema butelkami wina.
- No
dawaj, pijemy! - krzyczy radośnie w moim kierunku. Nalewa nam
trunku i dziarsko pociąga za sobą na parkiet. Szalejemy beztrosko.
Dołącza się do nas grupka chłopaków. Wśród nich dostrzegam
Tommiego. Uśmiecha się do mnie zawadiacko. Widzę, że jest już
mocno wstawiony. Kieruję się w jego stronę, a on wychodzi mi
naprzeciw. Łapie mnie w pasie i zaczynamy tańczyć w samym środku
kółka. Wypijam cały kieliszek wina, a Cande stara się o to, abym
przypadkiem nie miała go pustego, przez dłużej niż kilka sekund.
Lekko kręci mi się w głowie, nogi jakby same wywijają własnym
rytmem. Po piosence wychodzimy chwiejnym krokiem z kółka i śmiejąc
się w najlepsze, idziemy do kuchni po kolejne butelki alkoholu.
Wskakuję na blat i układam się wygodnie, opierając głowę o
półki.
- Pięknie
wyglądasz. Nie mówiłem Ci tego jeszcze dzisiaj –
Tommy podchodzi. Staje pomiędzy moimi nogami i lekko głaszcze jedną
z nich.
- Dziękuję
Tommy.
- Nie
tęsknisz za tym? - pyta, masując moje odsłonięte uda.
- Tommy,
proszę.. - zsuwam jego dłoń z nogi. Chłopak zwiesza głowę.
Milczymy.
- Czujesz coś do
niego?
- Nie wiem. Może.
Nie wiem.. nie znamy się jeszcze, ale..
- Ale nie możesz
zaprzeczyć, że Ci się podoba, prawda?
- Prawda
– szepczę, prawie że bezgłośnie. Chłopak łapie za mój
policzek i zbliża się powoli.
- Tommy.. nie
chcę tego.
- Ten
jeden, ostatni raz. Proszę Cię – Łapię go za kark, chcąc
odsunąć twarz i dać mu całusa w policzek, ten natomiast nadstawia
usta. W tym samym momencie do kuchni ktoś wchodzi. Widzę przez
ułamek sekundy czyjąś postać. Zeskakuję z blatu, żeby zobaczyć
kto to, ale zanim mi się to udaje, osoby już nie ma.
- Wracajmy
lepiej do wszystkich – chcę wyjść z kuchni, ale zatrzymuje
mnie ręka Tommiego – Chodźmy – rzucam i wychodzimy do
salonu. Nalewam wszystkim dziewczynom wina i dalej tańczymy. Coraz
mocniej kręci mi się w głowie.
- Moni,
może już nie pij więcej – proponuje mi brat. Zarzucam mu
ręce na szyję i wyginam się w tańcu. Federico śmieje się i
wydurnia razem ze mną.
- Fede..
niedobrze mi – bełkoczę pod nosem.
- Co?
- Niedobrze
miiii – powtarzam, tym razem głośniej. Brat reaguje
natychmiastowo. Nie wiem nawet kiedy, ale jakby nagle znajduję się
nad toaletą. Osuwam się powoli po ścianie, przy asekuracji
Federico. Świat mi wiruje.. raz widzę twarz brata, raz Mechi. Zaraz
pojawia się Tommy, Rafa, Cande, ktoś jeszcze, znowu ktoś..
wszystko wiruje, coraz bardziej i bardzzzz... Ciemność.
Budzi mnie gorąco.
Próbuję otworzyć oczy, ale powieki wydają się ciężkie,
jakby ktoś je trzymał, bym celowo nie mogła tego zrobić. Po
chwili walki z nimi, udaje mi się. Leżę w swoim łóżku, w samych
majtkach i męskiej koszulce, przykryta kołdrą. Zegarek ścienny
wskazuje godzinę 9 rano. Podnoszę głowę. Pierwsza myśl: cholera,
moja głowa.. druga myśl: chcę pić!. Nie mam siły
wstać po wodę. Sięgam po leżący telefon na stoliku nocnym i
wyszukuję numer do brata.
- Słucham
sister? - mówi zaspanym głosem.
- Obudziłam
Cię? - i zaraz żałuję wypowiedzianych słów, bo w głowie aż
zaczyna mi wirować.
- Tak, to znaczy
nie. To znaczy spałem, wstałem i znowu się położyłem. O co
chodzi?
- Nie mogę
się ruszyć. Wiesz, jak bardzo Cię kocham, prawda?
- pytam najsłodziej, jak potrafię.
- Chcesz pić?
- Jak Ty mnie
dobrze znasz..
- Woda, sok,
herbata, kawa?
- Woda, duuużo
wody. Kocham Cię!
- Tak, tak
wiem.. - rozłącza się. Za kilka chwil pojawia się w
pokoju z upragnioną wodą.
- Też Cię
kocham – mówi podając wodę i rzuca się koło mnie na łóżko
– Jak samopoczucie? - rozbawiony cmoka moje czoło i wsuwa
się pod kołdrę.
- Nie
żartuj sobie ze mnie, Fedy – robię smutną minę i wypijam
naraz prawie pół butelki. Brat obserwuje z wybałuszonymi oczami,
jak pochłaniam napój – No dobra, możesz mi powiedzieć:
a. co się
wczoraj wydarzyło
b. czyja to
koszulka
c. jak się tutaj
dostałam
d. kiedy
przestanie boleć mnie głowa?
Brat wybucha
śmiechem, później wtula się w poduszkę i mówi: - od czego by
tu zacząć... hmm.
- Federico,
Ruggero Rodriguez, jeśli zaraz nie opowiesz mi wszystkiego po kolei,
to jak Cię kocham, przysięgam – nie będziesz mógł się jutro
ruszyć! - chłopak na chwilę poważnieje, śmieje się, znowu
poważnieje.
- Dlaczego jutro?
- pyta po chwili.
- Bo dzisiaj nie
mam siły Ci nic zrobić, ale jutro mnie popamiętasz!
- Dobra, dobra.
Wiem na co Cię stać, nie musisz mnie długo straszyć. A więc..
- Nie zaczyna się
zdania od „a więc” - przerywam
mu.
- Chcesz
wiedzieć, czy mnie? - ruga mnie natychmiast. Unoszę ręce w
geście rezygnacji.
- Wypiłaś
baaardzo dużo wina. Coś się wydarzyło z Tommym, ale nie wiem co..
Cande mi powiedziała, że dużo z nią wypiłaś. Naprawdę dużo.
Mechi z kolei powiedziała mi, że Jorge wyszedł jakoś przed 1
wkurzony, nie wiem o co chodziło. Jak już do mnie dotarłaś, to
byłaś mocno wstawiona. Tańczyliśmy i nagle zrobiło Ci się
niedobrze. Chyba nie muszę zdawać szczegółów z toalety –
wymiotowałaś jak kot. Przynieśliśmy Cię tutaj z Rafą. Mechi Cię
przebrała i zmyła makijaż. No i później..
Nie słuchałam już
tego „później”. Jedyne, o czym myślałam to słowa Federico
„Jorge wyszedł jakoś przed 1 wkurzony..” - które obijały mi
się echem w głowie. Co się wydarzyło.. wyszedł zdenerwowany?
- Mam totalną
pustkę w głowie. Nic nie pamiętam – wypowiadam na głos,
przerywając tym samym opowieść Fede.
- Koszulka jest
moja, nie poznajesz?! Captain America! - beszta mnie.
- Dobra, dobra..
jeszcze nie kontaktuję, co się rzucasz – szturcham go w bok.
- Ostatnie
pytanie: nie wiem kiedy Cię przestanie boleć głowa. Wypiłaś
napraaaaawdę dużo.
Tommy! Co się
wydarzyło z Tommym. Znowu nie słucham brata, który udziela się
teraz na jakiś temat. Muszę się dowiedzieć od niego, co się
stało. Wykręcam szybko numer.
- Tommy, chodź
tutaj!
- Ok, idę. Ale
zaraz... gdzie?
- Do mnie do
pokoju.
Mój były zjawia
się za kilka sekund, w samych bokserkach, z rozczochraną głową i
zaspanymi oczami.
- Co się takiego
ważnego dzieje, że musiałaś do mnie aż dzwonić?
- Czy my wczoraj
coś... no wiesz? - pytam lekko zmieszana.
- Zależy co masz
na myśli – chłopak siada na skraju łóżka.
- No, czy do
czegoś pomiędzy nami doszło? - warczę przewracając oczami.
- Nie. To znaczy,
poza kilkoma pocałunkami, do niczego więcej. Jeśli o to pytasz..
- mówi zrezygnowany i robi smutną minę.
- Kto o tym wie?
- pytam szybko, zaskakując tym nas wszystkich.
- Ja, Ty, Fede,
Mechi i.. Jorge – odpowiada, wyraźnie zadowolony wymieniając
ostatnią osobę.
Kurwa!
Uderzam się w czoło rękoma, czego od razu żałuję. Ból głowy
się pogłębia.
- Widział nas,
czy Ty mu..
- Nie
powiedziałem mu. Po prostu to wiedział. Nie wiem skąd. Podszedł
do mnie i spytał, czy do siebie wróciliśmy..
- No i? -
dopytuję gorączkowo.
- No iiii..
powiedziałem, że nie wiem co z nami.
- Kurwa, Tommy.
Jak to nie wiesz, co z nami?! - syczę do niego przez zęby. Mój
brat automatycznie się ode mnie odsuwa i chce powoli opuścić
łóżko, żeby wyjść z pokoju.
- Nigdzie.
Nie. Idziesz. - zatrzymuję go. Wraca pod kołdrę i
przykrywa się nią, aż po uszy.
- A co miałem mu
powiedzieć? Jak chwilę temu się całowaliśmy?!
Chowam głowę w
ręce i milczę. Jeszcze nic się między nami tak naprawdę
nie zaczęło, a już się komplikuje.
- Czy to ja
zasugerowałam pocałunki?
- Nie.. ale nie
miałaś nic przeciwko.
- Wykorzystałeś
okazję Tommy.
- Nie..
- Zrobiłeś to.
Byłam totalnie pijana! Cholera, Tommy..
- mówię załamującym się głosem. Zaczyna chcieć mi się płakać.
- Tobie naprawdę
na nim zależy.. - stwierdza
cicho Tommy, jakby zaskoczony tym faktem.
- Idź
już.. - proszę go przez łzy.
- Przepraszam,
nie wiedziałem, że się o tym dowie.
- Proszę Cię,
idź – podnoszę głowę i
powtarzam, tym razem ostrzej. Federico widząc, że mój stan nie
jest za dobry, wynurza się spod kołdry i wskazuje Tommiemu ręką
drzwi. Ten posłusznie wychodzi, zamykając je za sobą. Zostajemy
sami. Brat ostrożnie przysuwa się do mnie i mocno obejmuje. Zsuwam
się po oparciu łóżka i chowam cała pod kołdrę. Zasypiam...
- Monika, jesteś
tego pewna?
- Nie wiem. Nie
wiem już, co mam robić.
- Zostaw ją. Ona
chce być nadal ze mną. Ty tylko wszystko komplikujesz..
- Masz rację.
- Nie, zaczekaj!
- Nie ma odwrotu.
Chcesz jego.
★
Jedno słowo ode mnie. Serdecznie dziękuję za Wasze komentarze. Szczerze mówiąc, obawiałam się, że kompletnie nikt nie będzie chciał czytać moich bazgrołów. Wciąż się uczę i wiem, że daleko mi do miana - chociażby dobrej twórczyni. Tym bardziej, jest mi niezmiernie ciepło na serduszku, że kilkoro z Was tutaj wchodzi, czyta i zostawia po sobie ślad. Jeśli macie jakieś sugestie, opinie, czy też pytania, to jestem otwarta :)
KATIE - musiałam! Dziękuję Ci tutaj, publicznie za Twój komentarz. Odpisałam Ci na niego i myślałam, że może przez ten krótki czas, gdy pisałam ten rozdział, uda mi się coś sensownego wymyślić - ale wciąż to samo - brak mi słów. Zmotywowałaś mnie podwójnie. Dla takich komentarzy mogę siedzieć i pisać bez przerwy. Całuję Cię mocno!♥
RACHEL - Tobie już nie jeden raz dziękowałam za miłe słowa. Twoje komentarze zawsze mnie motywują, wiesz o tym. Twój styl pisarski - inspiruje mnie każdego dnia. Ale o tym też wiesz ;) Całuję kochana♥ Dziękuję raz jeszcze wszystkim, powtarzam WSZYSTKIM, którzy czytają i komentują moje wypociny ;) nie sądziłam, że będzie to więcej, niż jedna osoba, a jednak :) Buziaki ;) xoxo
Mój blog z gifami :) http://littlecatsby.tumblr.com/
KATIE - musiałam! Dziękuję Ci tutaj, publicznie za Twój komentarz. Odpisałam Ci na niego i myślałam, że może przez ten krótki czas, gdy pisałam ten rozdział, uda mi się coś sensownego wymyślić - ale wciąż to samo - brak mi słów. Zmotywowałaś mnie podwójnie. Dla takich komentarzy mogę siedzieć i pisać bez przerwy. Całuję Cię mocno!♥
RACHEL - Tobie już nie jeden raz dziękowałam za miłe słowa. Twoje komentarze zawsze mnie motywują, wiesz o tym. Twój styl pisarski - inspiruje mnie każdego dnia. Ale o tym też wiesz ;) Całuję kochana♥ Dziękuję raz jeszcze wszystkim, powtarzam WSZYSTKIM, którzy czytają i komentują moje wypociny ;) nie sądziłam, że będzie to więcej, niż jedna osoba, a jednak :) Buziaki ;) xoxo
Mój blog z gifami :) http://littlecatsby.tumblr.com/
Wrócę tutaj niebawem, kochana. ♥
OdpowiedzUsuń:*
UsuńCześć, Kochana.
UsuńWybacz mi, że nie skomentowałam od razu, niestety ostatnio ponownie wpadłam w jakiś nieszczęsny dołek, z którego trudno jest mi się wydostać. Ale nieważne, nie będę zawracała Ci tutaj głowy swoimi sprawami. Na sam początek przejdę do podziękowania. Nie masz nawet pojęcia, jak bardzo mnie zaskoczyłaś i uszczęśliwiłaś, wymieniając moją nazwę tuż pod wspaniałym rozdziałem Twojego autorstwa. Mam teraz jakąś totalną pustkę w głowie, jest mi niezmiernie miło. Tak naprawdę nie zasłużyłam, pisałam po prostu to, co czułam i tyle. :D Dla takich ludzi jak Ty, jestem na bloggerze. To ja powinnam Ci dziękować, a nie, Ty mnie. ;*
Rozdział jak zwykle niesamowity. Ponownie skradł moje serducho. Nie wiem jak Ty to robisz, ale zawsze zachwycasz mnie swoimi dziełami, to niesamowite. Ty jesteś niesamowita, masz wielki talent, więc pisz, pisz jak najwięcej i zachwycaj nas swoimi cudownymi pracami. Uwielbiam Cię! ♥
To trochę smutne, że Jorge zobaczył to, co tak naprawdę nie powinno się wydarzyć. Według mnie Monika powinna dać Tommiemu jasno do zrozumienia, że nie chce mieć już z nim nic wspólnego. Niestety chyba zda sobie z tego sprawę trochę za późno. Po alkoholu można zrobić wiele głupich rzeczy, zbyt głupich, które mogą zaważyć na naszym życiu. Ludzie, którzy dobrze czują się w swoim towarzystwie, mogą się bawić i bez tego. Cande, taka szalona i wszystkim polewała xD
Oo, a ta ostania wymiana zdań, to sen? Pewnie taaak. Mam swoje przypuszczenia, ale zostawię je dla siebie. :D
Teraz lecę wszamać obiad, a potem wrócę skomentować rozdział dwunasty. Do zobaczenia, skarbie! ;*
Cudeńko! !
OdpowiedzUsuńNie mam weny na komentarz wiec bedzie taki króciutki :( ale obiecuje, ze nastepny bedzie dłuższy :**
Pozdrawiam xoxo
Daria :D (kiedys Setka )
Dziękuję :)
UsuńJakie to słodkie! Ale to co Jorge zobaczył to musiało boleć i musiał być naprawdę wkurzony.Ale jestem ciekawa czy Monika na popalić Federico.Fajnie by było.Ja nie raz kłócę się i bije z bratem.U nas to normalka :).Jeszcze raz Rozdział boski i to mówię prosto z serca.Ja bym chciała tak dobrze pisać ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i całuje xoxo
Cysia
Dzięki wielkie :)
UsuńMiejsce Rachel :D
OdpowiedzUsuńWrócę tutaj moja droga :D Postaram się w miarę szybko ;*
Czekam :*
UsuńWitaj kochana ;*
UsuńPrzepraszam, że dopiero teraz, ale wczoraj nie udało mi się przeczytać. Wracam teraz, ale nie wiem jak ten komentarz mi wyjdzie :D Na pewno nie będzie powalający, ale postaram się, żeby był do przebrnięcia :D
Na początku chciałabym Ci podziękować kochana. Matko. Wyróżniłaś mnie, chociaż na to nie zasługuje ;* Nie musisz mi dziękować, bo to przyjemność być tutaj z Tobą i czytać to arcydzieło ♥ Miałam ten zaszczyt, zostać pierwszą obserwatorką i dodać pierwszy komentarz :D Już kiedy przeczytałam dwa pierwsze rozdziały na tumblr, wróżyłam Ci wielki sukces ;* Cieszę się, że postanowiłaś założyć tego bloga :D Byłam pewna, że ludzie pokochają tą historię od pierwszego przeczytania, tak jak to było w moim przypadku :D Jestem pewna, że motywujących opinii, będzie coraz więcej ;* Ale to nie jest najważniejsze. Najważniejsze, abyś Ty czerpała przyjemność z pisania tutaj :D
Ja Cię inspiruje? Czy to na pewno chodzi o mnie? Chyba się wzruszę, bo to takie miłe ♥
Każdy ma swój styl, a Twój z całą pewnością jest wyjątkowy :D Jeszcze troszkę szlifu, a będzie dorównywał zawodowym autorkom ;*
Fantastyczny rozdział! :D
Jednak relacja Jorgea i Moniki, nie jest już taka kolorowa. Pojawiają się komplikacje :D Za duża dawka alkoholu robi swoje. Odbiera zdrowy rozsądek. Gdyby Monika była trzeźwa, na pewno nie pozwoliłaby Tommiemu, na takie zbliżenie. W dodatku jeżeli Jorge kręcił się w pobliżu i w każdej chwili mógł zobaczyć ich razem. Niestety, to pewnie on był osobą, która weszła do kuchni. Źle wszystko odebrał i wyszedł z imprezy. Widać, że Monice bardzo zależy, smutno mi że była bliska płaczu. Może Tommy w końcu zrozumiał, że Jorge jest dla niej ważny.
Ta wymiana zdań na końcu rozdziału, to sen? xD A w nim Monika, Tommy i odchodzący Jorge. Czy to jakaś oznaka, że coś się zaczyna psuć, albo już się zepsuło... Monika pewnie będzie musiała się tłumaczyć, żeby Jorge przestał się gniewać ;)
Czekam na kolejne cudo ♥
Weny! :D
Całuje,
Rachel ;*
KOCHANA, jak zawsze ♥
UsuńJejku wspaniały rozdział. Cudny :) Jorge był zły. OMG chcę następny rozdział ...
OdpowiedzUsuńmoże wspólna obserwacja ? http://inna-historia-stefana.blogspot.com/
ja już obserwuję :)
Na pewno wpadnę :)
UsuńCudne Too :)
OdpowiedzUsuń+ Zapraszam do mnie http://thestoryofmylifeleonetta.blogspot.com/ Dopiero zaczynam ;)