- Nieeeee!!!!!! -
gwałtownie podnoszę się na
łóżku, rozglądając gorączkowo dookoła. To tylko sen.
Federico śpi koło mnie słodko
wtulony w poduszkę. Kocham go. Jest dla mnie jedną z
najważniejszych osób w życiu. On zawsze troszczy się o mnie, jak
nikt inny. Wiem, ze zrobiłby dla mnie wszystko. Po
cichutku wstaję z łóżka. O rany, moja głowa. Schodzę
na dół i robię kilka grzanek, plus dwa kubki kakao. Wszystko
zgrabnie zanoszę na tacy do góry.
- Fedy, śniadanie
– miziam go po nosie, żeby się obudził. Chłopak unosi
się nieznacznie, ale kiedy tylko dostrzega tacę z jedzeniem, na
jego ustach pojawia się przeuroczy uśmiech.
- Było
przepyszne, dziękuję sis.
- Cała
przyjemność po mojej stronie. Chyba się dzisiaj nie ruszę nigdzie
z tego łóżka..
- Pamiętasz, jak
zawsze w dzieciństwie oglądaliśmy potajemnie horrory i później
bałaś się spać sama?
- Taaak, Ty wtedy
przychodziłeś i mnie straszyłeś, ale jak tylko widziałeś, że
już zaczynam bać się za bardzo, to kładłeś się koło mnie i
zostawałeś do rana.
- To były czasy
hahahah – śmiejemy się
oboje. Spoglądam na zegarek
i z zaskoczeniem stwierdzam, że jest już dość późno.
- Szczerze? Musisz zastanowić się, czego Ty tak naprawdę chcesz. Słuchaj, wiem, że nie chcesz już być z Tommym, bo zaczynasz tutaj nowe życie, ale na pewno już nic do niego nie czujesz? Po drugie, nie znasz wcale Jorge. Wiesz, ja tam nic do niego nie mam, nawet zaczynam go lubić, ale nie uważasz, że powinnaś go bliżej poznać?
- Taki właśnie
mieliśmy zamiar. Wczoraj o tym rozmawialiśmy, ale jak widzisz,
wszystko się skomplikowało..
- Chodzi Ci o
Tommiego?
- Rozmawiałam
wczoraj z Mechi. To nie tak, że już nic do niego nie czuję. Ale
nie kocham go Fede, nie chcę do tego wracać. Tylko nie wiem, czy
Jorge będzie chciał w ogóle ze mną rozmawiać..
- No to zadzwoń
do niego i spróbuj mu wyjaśnić. Przecież niczego sobie nie
obiecywaliście, nie? Byłaś pijana, Tommy to wykorzystał i tyle.
- Nie mam do
niego numeru. Dzwonił z zastrzeżonego, więc nie mam jak oddzwonić.
- Może facebook?
- No jasne! Ty to
jednak myślisz brat! - szybko
wyskakuję z łóżka i pędzę po laptopa.
- Dobrze
wiedzieć, yhh – puszy się na
mnie.
- Oj, nie
fochaj.. jest, znalazłam go! -
krzyczę podekscytowana, przez
co Fede aż podskakuje.
Dodaję Ciemnowłosego do znajomych i próbuję napisać jakąś
wiadomość.
- „Cześć
Jorge. Nie mam Twojego numeru, więc postanowiłam się skontaktować
przez facebooka..” Nie, nie, niee.. to bez sensu. Yhhhh
– wkurzam się nad klawiaturą.
- No dobrze jest,
pisz! Zwięźle i na temat. To jest chłopak, nie wypisuj do niego
felietonów – kręci głową z
rozbawieniem. Piszę więc od nowa, to samo i dodaję:
- .. Czy
moglibyśmy porozmawiać o wczorajszym wieczorze? Proszę, odezwij
się.” Gotowe. Wyślij.
- No i po
sprawie. Teraz czekamy – brat
widząc, że przygryzam wargi z nerwów, stara się jakoś mnie
uspokoić – Spokojnie, na pewno się odezwie. Może
jeszcze nie wstał? Wiesz, jak to po imprezach jest.
- Może masz
rację.
- To co, 4 sezon
„How I met..”?
- Tak. Może to
mi poprawi humor.
Oglądając,
co chwilę zerkam na ekran. Skrzynka odbiorcza milczy. Zadziwiające,
jak czas leci powoli, kiedy na coś czekasz. Śmiejemy
się z serialu i wygłupiamy, ale bezustannie po głowie kołata mi
„Jorge.. Jorge.. Jorge”.
To staje się chore. Przygody
Barneya i reszty strasznie mnie znużyły i nawet nie wiem kiedy,
znowu zasnęłam. Ze snu
wyrwał mnie jakiś krzyk.. serce biło, jak oszalałe. Jak w amoku,
spojrzałam na zegarek, który wskazywał 17 popołudniu. Chyba
czas wreszcie wstać, Monika. Zwlekłam
się sennie z łóżka do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, po
czym usiadłam przed moją pokojową toaletką. Teraz,
po krytycznym zerknięciu w swoje lustrzane odbicie, czuję się jak
wrak. Przespanie połowy dnia, nie było dobrym pomysłem. Zombie, to
dobre porównanie. Tak właśnie się czuję i wyglądam.
Przywdziewam na siebie
ulubione dresy i bokserkę ze Spongebobem. Włosy
związuję w niedbałego koczka. Schodzę
na dół i dostrzegam,
aż uderzająco czysty salon. Federico z Mechi, wtuleni w siebie leżą
na sofie, przed tv i z czegoś beztrosko zacieszają.
-
Cześć wam
– mówię ochryple.
- Cześć!
Wreszcie się obudziłaś, już myślałam, że się dziś nie
zobaczymy – blondynka odkleja
się od mojego brata i pokazuje,
żebym przysiadła się koło niej.
- Całkowicie
straciłam rachubę czasu. Sami to wszystko wysprzątaliście?
- Pomógł nam
Tommy i Rafa.
Tommy. Już
zdążyłam zapomnieć o żenującej sytuacji z nim związanej..
- Gdzie on jest?
Czy on nie ma na dzisiaj wykupionego biletu do Polski? -
pytam, nalewając sobie soku pomarańczowego.
- Ma. Gdzieś
wyszedł. Nie pochwalałem tego pomysłu, ale jest dorosły. Nie będę
go niańczył.
- Jak się
czujesz? - Mechi spogląda na
mnie z wyraźnym współczuciem.
- Tak, jak
wyglądam. Chciałabym cofnąć czas, po co tyle piłam..
- ściągam kolana pod brodę i chowam w nich twarz.
- Konsekwencje
zawsze bolą – dziewczyna
chichocze i klepie mnie po ramieniu.
- Przepraszam was
za kłopot. To żałosne..
- Przestań, nie
masz za co przepraszać! Każdemu się zdarza. Nic się nie stało
– blondynka próbuje mnie pocieszyć – prawda Misiu? -
cisza – Federico!!!
- uderza go w kolano.
- Co? Tak, tak –
posyła jej zdezorientowany uśmiech. To zdecydowanie mnie
rozśmiesza.
- Dziękuję,
naprawdę.
- Nie ma za co.
No, na mnie już czas –
blondynka wstaje z sofy i zmierza do przedpokoju.
- Co? Już
idziesz? Myślałam, że u nas dzisiaj zostaniesz.
- Z chęcią, ale
nie mogę. Jutro jadę wcześnie do lekarza i na zakupy, bo pojutrze
wyjeżdżam na wczasy z rodzinką do Brazylii.
- Kurczę,
szkoda. Na ile jedziesz?
- Na tydzień.
Żegnam
się z nią czułym uściskiem. Dopiero ją poznałam, ale już wiem,
że na pewno będzie mi jej brakowało. Odprowadzam ich do bramy.
- Będę za jakąś
godzinkę sis.
- Jasne. Trzymaj
się Mechi! - krzyczę za nimi.
Wracam
do pustego domu. Mam chwilę sam na sam. Chyba pierwszy raz od kilku
dni. Postanawiam zadzwonić do mamy, bo sms-y już mi nie
wystarczają.
- Cześć,
mamusiu. Jak się trzymasz?
- Cześć
kochanie! Czekałam na Twój telefon. Tęsknię za Tobą. Jak tam
wakacje?
- Dobrze, mamo.
- Wszystko w
porządku? Brzmisz kiepsko.
- Tak, wszystko
ok. Jestem tylko trochę zmęczona, bo miałam wczoraj dość ciężki
wieczór, ale to nic. Opowiadaj co tam w domu słychać? Wszystko ok?
Jak Jackie?
- Wszystko super.
Jackie na pewno też za Tobą tęskni, ale ma się dobrze. Wyślę Ci
zdjęcia, jak bawił się z psem Alberta, przeurocze! Na pewno
wszystko dobrze?
- Tak, tak.
- Co porabiacie z
Federico? Ojciec dzwonił do mnie i mówił, że jesteście sami.
- Trochę
zwiedzaliśmy, trochę się bawimy, wiesz jak to z nim. Nie da mi się
nudzić haha.
- Cały Federico.
Jestem spokojna, bo wiem, że na pewno zajmuje się Tobą dobrze.
- No pewnie, że
tak. Jak zawsze. Będę już kończyć mamusiu. Odezwę się
niedługo. Kocham Cię!
- Trzymaj się
mocno. Ja Ciebie też kocham!
Idę
na górę, siadam za biurkiem i zaglądam do laptopa, ale w skrzynce
nadal nie czeka na mnie żadna wiadomość. Smutnieję jeszcze
bardziej. Wszystko poszło nie tak, jak powinno. Mieliśmy się
bliżej poznać. Powoli odkrywać siebie nawzajem. Czuję się
dziwnie, niedobrze mi. Nie mogę zatrzeć w głowie obrazu tej
postaci, która pojawiła się w kuchni i nagle zniknęła. To
wszystko, co pamiętam. Dlaczego mam wrażenie, że to był on? Jak
mogłam być taka głupia, doprowadzić się do stanu, w którym nie
pamiętam połowy wczorajszego wieczoru.
-
Cześć – słyszę gdzieś w oddali głos Tommiego, który
odrywa mnie od swoich myśli.
- Cześć.
- Jak się
czujesz?
-
A jak mam się czuć? Opiłam się ohydnie, mój były chłopak
to wykorzystał i zaciągnął do „kącika
sentymentów”, na dodatek chłopak, który mi się podoba,
dowiedział się o tym i raczej zachwycony nie był, a na domiar
wszystkiego, nie mam z nim żadnego kontaktu. Paskudnie,
to dobre słowo? - prycham sarkastycznie i odwracam się w stronę
laptopa.
-
Czyli jesteś nadal zła.. co mogę zrobić, żebyś poczuła
się lepiej? - pyta skruszony.
-
Cofnij czas, wystarczy do 22 wczorajszego wieczoru –
odpowiadam oschle.
- Ok.. widzę, że
raczej dzisiaj normalnie nie porozmawiamy.
- Jesteś tym
jeszcze zdziwiony? Podejrzewam, że gdybyś powiedział mu, że wcale
ze sobą nie jesteśmy, to nie wyszedłby bez słowa.
-
A więc to moja wina, tak? A przypadkiem to nie tak, że
gdybyś to Ty się nie opiła i była w stanie ogarnąć co robisz,
to nic takiego nie miałoby miejsca? - wybucha nagle mój ex.
- Nie mówię, że
to tylko Twoja wina, ale nie wmówisz mi, że nie skorzystałeś z
okazji, żeby mnie omotać i na dodatek jeszcze wkurwić tym Jorge.
- Dobra,
przyznaję że zrobiłem to specjalnie. Nie potrafiłem się oprzeć,
kiedy widziałem, że wcale nie stawiasz mi oporu. I tak, masz rację,
bardzo ucieszył mnie fakt, że mogłem tym zdenerwować tego całego
Jorge.
-
No i świetnie. Teraz przynajmniej wiem, że zrobisz wszystko,
żeby nas tylko oddalić od siebie. Nie spodziewałam się, że
będziesz chciał mimo wszystko niszczyć szansę na moje szczęście.
Odkąd tylko przyleciałeś, mieszasz we wszystkim, rozumiesz! -
wyrzucam z siebie gniewnie. Dopiero później dociera do mnie, to co
powiedziałam. Chłopak sztywnieje.
- Tutaj się z
Tobą zgodzę, chyba niepotrzebnie przylatywałem bez zapowiedzi.
- Jeśli już o
tym mówimy, czy Ty przypadkiem nie masz na dzisiaj biletu?
- Mam, ale..
anulowałem go.
Mrugam
kilkakrotnie powiekami z niedowierzaniem. Na pewno się nie
przesłyszałam?
- Co to znaczy?
- To znaczy, że
dzisiaj nie lecę – prycha Tommy.
Tego
już za wiele. Dopada mnie gwałtowna fala zdenerwowania. Nie chcę
więcej tego słuchać, nie chcę w tym momencie patrzeć dłużej na
jego twarz. Zaciskam pięści z wściekłości.
-
Świetnie, że w ogóle mnie o tym informujesz – cedzę
przez zaciśnięte zęby.
- Nie chciałem
wylatywać, kiedy między nami jest, jak jest.
Zaraz zwariuję.
- Co taaaam
ludzie? - w pokoju
niespodziewanie pojawia się
Federico. Chyba z tej wściekłości nie usłyszałam nawet, jak
wchodził do domu. Brat widząc moją rozwścieczoną twarz, chce się
wycofać, ale mu na to nie pozwalam, gromiąc
go spojrzeniem, które doskonale zna.
- Tommy dzisiaj
nie wraca do Polski – mówię
udawanie miłym tonem. Federico wie, co oznacza u mnie taki ton.
Blednie i wymachując rękoma, wychodzi z pokoju. Tommy wgapia się
we mnie, nie wiedząc jak ma zareagować.
- Chcę zostać
sama, proszę – kontynuuję
miłym głosikiem. Chłopak od razu posłusznie wychodzi z pokoju,
zamykając za sobą drzwi. Włączam na cały głos muzykę. Z
głośników leci - „Over The Love”
by Florence + The Machine. Co do cholery jest ze mną nie
tak? Czy naprawdę nie potrafię odciąć się od przeszłości?
Przecież tego chcę! Chcę?... CHCĘ! Nie umiem sobie poradzić.
Podjęłam tak ciężką dla mnie decyzję, zostawiłam wszystko.
Myślałam, że to nie wróci.. tymczasem to cholerstwo ciągnie się
za mną, jak guma. Może powinnam być bezwzględna i dbać tylko o
swoje uczucia? Powiedzieć stanowcze dość i dać temu kres. Ale
przecież ja taka nie jestem, mało kiedy potrafię się zebrać na
coś tak radykalnego. Głowa
pęka mi od nadmiaru myśli. Laptop dalej milczy. Godzina
19. Siadam na łóżku, z
laptopem na nogach. Zaczyna lecieć „Long & Lost”
by Florence + The Machine. Napiszę do niego drugą
wiadomość.
„Cześć, to
znowu ja.. jakbyś nie widział. Możesz się do mnie odezwać,
proszę? Zamęczam się myśleniem, o tym, co nie powinno mieć
miejsca. Możemy porozmawiać? To dla mnie bardzo ważne. Czekam.”
Wysłane.
Godzina 20. Cisza. Godzina 21. Cisza. Godzina 22. Cisza. Godzina 23.
Cisza. Nie mam już siły wgapiać się bezsensownie w ekran.
Odkładam komputer, wyłączam muzykę. Biorę szybki prysznic i
wskakuję w pidżamę. Osuwam się zrezygnowana na łóżko i włączam
tv. Telewizja proponuje mi coś, co kocham - „Seks w wielkim
mieście”. Zajmuję głowę serialem. Zasypiam nieświadomie.
Świetny, jak zawsze. Chciałabym żeby Jorge do niej odpisał. Czy ten Tommy nie może zrozumieć ze nigdy nie wrócą do siebie. Ughh :( czekam na nn :)
OdpowiedzUsuńSuper ♡.♡ Ale ten Tommy -- yhh .. Szkoda gadać :')
OdpowiedzUsuńNiedługo tutaj powrócę, Kochana. ♥
OdpowiedzUsuńWitaj ponownie, Kochana!
UsuńUprzedzam Cię już na samym początku, że ten komentarz okaże się jedną wielką klapą. Trochę dzisiaj kiepsko u mnie z nastrojem, ale choć trochę postaram się, by ta wypowiedź, która pozostawię po sobie była dosyć przyzwoita. Nie mam pojęcia, czy mi się to uda, ale przynajmniej spróbuję. Skarbie, musisz być dla mnie wyrozumiała, proszę. ;*
Rozdział dwunasty wyszedł Ci jak zwykle świetnie. Jestem pod ogromnym wrażeniem Twoich umiejętności pisarskich, jak i ogromnego zapału, który towarzyszy Ci podczas pisania. Ja nigdy w życiu nie opublikowałabym czego tak szybko. Jesteś normalnie jak błyskawica, hyhy. ;D
Skąd ja to wiedziałam, że Tommy zrobi tutaj takiego psikusa. Przebiegły z niego facet, nie powiem. Mam czasami takie wrażenie, że Monika tak naprawdę nie wie, czego chce. Niech usiądzie tak raz, a dobrze i przemyśli to wszystko. Tak będzie najlepiej, zarówno dla niej, jak i dla jej otoczenia. ;) Widać, że jej mama wyczuwa, że jest coś nie tak. Strasznie miła kobieta. :D A Federico, to naprawdę taki brat, o którym można marzyć. Prawdziwy skarb. :)
Wydaję mi się, że ten komentarz dobiega już końca. Wiem, że nie jest taki, na jaki zasługujesz, ale się starałam. Życzę Ci dużo weny, ale ją to już chyba masz. To może życzę Ci, abyś dalej pisała i wysyłała nam w takim tempie i jakości swoje prace. Kochana, do następnego. Trzymaj się, całuję!
O rany. Jak zawsze świetny komentarz :*
UsuńZABIJE TOMMY'EGO! NO POPROSTU GO ZABIJE!
OdpowiedzUsuńA było tak pięknie :( Dlaczego ten debil wszystko zniszczył!
Zrujnował to co rodziło się pomiędzy Jorge a Moniką, przecież oni są w sobie tak bardzo zakochani a on to perfidnie niszczy! No jak ja mam tu nie przyjść do niego w nocy z patelnią ? -,-
Jorge MUSI porozmawiać z Moniką, poprostu MUSI.
Oni to sobie wyjaśnią jak najszybciej,prawda ? ;-; PRAWDA? ;-;
Nie mogę więcej napisać, jestem tak wściekła na tego idiotę i na to że NIE WYJEŻDŻA DO POLSKI, że zaraz powyrywam wszystkie klawisze, a tego bym nie chciała.
Do następnego, w którym Monika i Jorge się pogodzą! Tak!?
Rozdział cudowny jak zawsze<3 Masz talent.
Buziaki! xoxo
Zuzka <3
:*
UsuńŚwietna, no po prostu świetnie. Przyjemnie się czytało i te postacie też są cudowne. :3 :*
OdpowiedzUsuńZapraszam również do siebie http://ostatnia-dynastia.blogspot.com/
Wrócę kochana :*
OdpowiedzUsuńMiałam już prawie gotowy komentarz, ale wszystko się usunęło :(
Ojjj :< też tak miałam raz. Czekam :*
UsuńWitaj ;*
UsuńBlogger czasami potrafi być bardzo okrutny. Jak tak można usunąć bez ostrzeżenia, wszystko co napisałam w polu komentarza? xD
Moja opinia byłaby szybciej, ale się zdenerwowałam :D
Co ja mogę Ci napisać? Przecież Ty wiesz, że mi się bardzo podobał rozdział. Jeśli nie wiesz, to już wiesz :D
Genialny rozdział! ;*
Twoje dzieła zawsze czytam z ogromną przyjemnością. Każde słowo, przecinek i kropka, tworzą idealną całość ♥
Monika ma szczęście, że ma przy sobie kogoś takiego, jak Fede. Chociaż czasami jest zdenerwowana, to dogadują się doskonale. Zawsze może na niego liczyć. On jest przy niej, w złych i dobrych chwilach :D
Jeju! Oglądali "Jak poznałem waszą matkę", gdybym tam była, to obejrzałabym wraz z nimi :D Co z tego, że widziałam wszystkie sezony, zawsze miło jest zobaczyć taki serial, ponownie :D
Federico namówił Monikę, aby napisała do Jorge. Niestety nie otrzymała odpowiedzi, ale tego można było się spodziewać. Nasz przystojniak jest na razie zły, ale mu przejdzie. Na pewno :D Skoro utworzyła się między nimi, jakaś niesamowita więź, to w jakiś sposób, dojdą do porozumienia :D
Tommy. Nie wyjechał? Tak coś czułam, że tak łatwo nie odpuści.
Czekam na kolejną perełkę ♥
Odchodzę, zachwycona Twoim talentem :*
Życzę Ci, aby wena Cię nie opuszczała :D
Całuje,
Rachel ;*
Przepraszam że tak późno ale miałam gości i to z dziećmi.
OdpowiedzUsuńAle ten Tommy mie wkurza.Nie może się pogodzić ze stratą Moniki.
Mam nadzieje że w kolejnym rozdziale będzie Jorge.Rozdział jak zwykle boski i interesujący.
Pozdrawiam i buziaki xoxo
Cysia
Genialny :))
OdpowiedzUsuńGłupi Tommy -,-
Denerwujacy już jest -,-
Czekam :)