WITAJ!

Czytasz? A może pozostawisz po sobie komentarz? :) To mnie bardzo motywuje!

Zachęcam do odwiedzania mojego bloga z gifami i editsami z Violetty :) Klik do bloga♥

Kursywą pisane są myśli głównej bohaterki (czyli moje), wypowiedzi oraz tytuły piosenek/filmów/seriali itp.

Lojalnie ostrzegam, że opowiadanie jest raczej dla osób 18+, tak więc nie biorę odpowiedzialności za wpływ na osoby niepełnoletnie.

środa, 15 lipca 2015

Rozdział 12

- Nieeeee!!!!!! - gwałtownie podnoszę się na łóżku, rozglądając gorączkowo dookoła. To tylko sen. Federico śpi koło mnie słodko wtulony w poduszkę. Kocham go. Jest dla mnie jedną z najważniejszych osób w życiu. On zawsze troszczy się o mnie, jak nikt inny. Wiem, ze zrobiłby dla mnie wszystko. Po cichutku wstaję z łóżka. O rany, moja głowa. Schodzę na dół i robię kilka grzanek, plus dwa kubki kakao. Wszystko zgrabnie zanoszę na tacy do góry.

- Fedy, śniadanie – miziam go po nosie, żeby się obudził. Chłopak unosi się nieznacznie, ale kiedy tylko dostrzega tacę z jedzeniem, na jego ustach pojawia się przeuroczy uśmiech.

- Kochana siostrzyczka – szczerzy się jeszcze bardziej. Włączamy sobie nasz ulubiony serial „How I Met Your Mother” i wcinamy śniadanie.

- Było przepyszne, dziękuję sis.

- Cała przyjemność po mojej stronie. Chyba się dzisiaj nie ruszę nigdzie z tego łóżka..

- Pamiętasz, jak zawsze w dzieciństwie oglądaliśmy potajemnie horrory i później bałaś się spać sama?

- Taaak, Ty wtedy przychodziłeś i mnie straszyłeś, ale jak tylko widziałeś, że już zaczynam bać się za bardzo, to kładłeś się koło mnie i zostawałeś do rana.

- To były czasy hahahah – śmiejemy się oboje. Spoglądam na zegarek i z zaskoczeniem stwierdzam, że jest już dość późno.

- Fede, słyszałeś naszą rozmowę z Tommym. Co o tym myślisz?

- Szczerze? Musisz zastanowić się, czego Ty tak naprawdę chcesz. Słuchaj, wiem, że nie chcesz już być z Tommym, bo zaczynasz tutaj nowe życie, ale na pewno już nic do niego nie czujesz? Po drugie, nie znasz wcale Jorge. Wiesz, ja tam nic do niego nie mam, nawet zaczynam go lubić, ale nie uważasz, że powinnaś go bliżej poznać?

- Taki właśnie mieliśmy zamiar. Wczoraj o tym rozmawialiśmy, ale jak widzisz, wszystko się skomplikowało..

- Chodzi Ci o Tommiego?

- Rozmawiałam wczoraj z Mechi. To nie tak, że już nic do niego nie czuję. Ale nie kocham go Fede, nie chcę do tego wracać. Tylko nie wiem, czy Jorge będzie chciał w ogóle ze mną rozmawiać..

- No to zadzwoń do niego i spróbuj mu wyjaśnić. Przecież niczego sobie nie obiecywaliście, nie? Byłaś pijana, Tommy to wykorzystał i tyle.

- Nie mam do niego numeru. Dzwonił z zastrzeżonego, więc nie mam jak oddzwonić.

- Może facebook?

- No jasne! Ty to jednak myślisz brat! - szybko wyskakuję z łóżka i pędzę po laptopa.

- Dobrze wiedzieć, yhh – puszy się na mnie.

- Oj, nie fochaj.. jest, znalazłam go! - krzyczę podekscytowana, przez co Fede aż podskakuje. Dodaję Ciemnowłosego do znajomych i próbuję napisać jakąś wiadomość.

- „Cześć Jorge. Nie mam Twojego numeru, więc postanowiłam się skontaktować przez facebooka..” Nie, nie, niee.. to bez sensu. Yhhhh – wkurzam się nad klawiaturą.

- No dobrze jest, pisz! Zwięźle i na temat. To jest chłopak, nie wypisuj do niego felietonów – kręci głową z rozbawieniem. Piszę więc od nowa, to samo i dodaję:

- .. Czy moglibyśmy porozmawiać o wczorajszym wieczorze? Proszę, odezwij się.” Gotowe. Wyślij.

- No i po sprawie. Teraz czekamy – brat widząc, że przygryzam wargi z nerwów, stara się jakoś mnie uspokoić – Spokojnie, na pewno się odezwie. Może jeszcze nie wstał? Wiesz, jak to po imprezach jest.

- Może masz rację.

- To co, 4 sezon „How I met..”?

- Tak. Może to mi poprawi humor.

Oglądając, co chwilę zerkam na ekran. Skrzynka odbiorcza milczy. Zadziwiające, jak czas leci powoli, kiedy na coś czekasz. Śmiejemy się z serialu i wygłupiamy, ale bezustannie po głowie kołata mi „Jorge.. Jorge.. Jorge”. To staje się chore. Przygody Barneya i reszty strasznie mnie znużyły i nawet nie wiem kiedy, znowu zasnęłam. Ze snu wyrwał mnie jakiś krzyk.. serce biło, jak oszalałe. Jak w amoku, spojrzałam na zegarek, który wskazywał 17 popołudniu. Chyba czas wreszcie wstać, Monika. Zwlekłam się sennie z łóżka do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, po czym usiadłam przed moją pokojową toaletką. Teraz, po krytycznym zerknięciu w swoje lustrzane odbicie, czuję się jak wrak. Przespanie połowy dnia, nie było dobrym pomysłem. Zombie, to dobre porównanie. Tak właśnie się czuję i wyglądam. Przywdziewam na siebie ulubione dresy i bokserkę ze Spongebobem. Włosy związuję w niedbałego koczka. Schodzę na dół i dostrzegam, aż uderzająco czysty salon. Federico z Mechi, wtuleni w siebie leżą na sofie, przed tv i z czegoś beztrosko zacieszają.

- Cześć wam – mówię ochryple.

- Cześć! Wreszcie się obudziłaś, już myślałam, że się dziś nie zobaczymy – blondynka odkleja się od mojego brata i pokazuje, żebym przysiadła się koło niej.

- Całkowicie straciłam rachubę czasu. Sami to wszystko wysprzątaliście?

- Pomógł nam Tommy i Rafa.

Tommy. Już zdążyłam zapomnieć o żenującej sytuacji z nim związanej..

- Gdzie on jest? Czy on nie ma na dzisiaj wykupionego biletu do Polski? - pytam, nalewając sobie soku pomarańczowego.

- Ma. Gdzieś wyszedł. Nie pochwalałem tego pomysłu, ale jest dorosły. Nie będę go niańczył.

- Jak się czujesz? - Mechi spogląda na mnie z wyraźnym współczuciem.

- Tak, jak wyglądam. Chciałabym cofnąć czas, po co tyle piłam.. - ściągam kolana pod brodę i chowam w nich twarz.

- Konsekwencje zawsze bolą – dziewczyna chichocze i klepie mnie po ramieniu.

- Przepraszam was za kłopot. To żałosne..

- Przestań, nie masz za co przepraszać! Każdemu się zdarza. Nic się nie stało – blondynka próbuje mnie pocieszyć – prawda Misiu? - cisza – Federico!!! - uderza go w kolano.

- Co? Tak, tak – posyła jej zdezorientowany uśmiech. To zdecydowanie mnie rozśmiesza.

- Dziękuję, naprawdę.

- Nie ma za co. No, na mnie już czas – blondynka wstaje z sofy i zmierza do przedpokoju.

- Co? Już idziesz? Myślałam, że u nas dzisiaj zostaniesz.

- Z chęcią, ale nie mogę. Jutro jadę wcześnie do lekarza i na zakupy, bo pojutrze wyjeżdżam na wczasy z rodzinką do Brazylii.

- Kurczę, szkoda. Na ile jedziesz?

- Na tydzień.

Żegnam się z nią czułym uściskiem. Dopiero ją poznałam, ale już wiem, że na pewno będzie mi jej brakowało. Odprowadzam ich do bramy.

- Będę za jakąś godzinkę sis.

- Jasne. Trzymaj się Mechi! - krzyczę za nimi.

Wracam do pustego domu. Mam chwilę sam na sam. Chyba pierwszy raz od kilku dni. Postanawiam zadzwonić do mamy, bo sms-y już mi nie wystarczają.

- Cześć, mamusiu. Jak się trzymasz?
- Cześć kochanie! Czekałam na Twój telefon. Tęsknię za Tobą. Jak tam wakacje?
- Dobrze, mamo.
- Wszystko w porządku? Brzmisz kiepsko.
- Tak, wszystko ok. Jestem tylko trochę zmęczona, bo miałam wczoraj dość ciężki wieczór, ale to nic. Opowiadaj co tam w domu słychać? Wszystko ok? Jak Jackie?
- Wszystko super. Jackie na pewno też za Tobą tęskni, ale ma się dobrze. Wyślę Ci zdjęcia, jak bawił się z psem Alberta, przeurocze! Na pewno wszystko dobrze?
- Tak, tak.
- Co porabiacie z Federico? Ojciec dzwonił do mnie i mówił, że jesteście sami.
- Trochę zwiedzaliśmy, trochę się bawimy, wiesz jak to z nim. Nie da mi się nudzić haha.
- Cały Federico. Jestem spokojna, bo wiem, że na pewno zajmuje się Tobą dobrze.
- No pewnie, że tak. Jak zawsze. Będę już kończyć mamusiu. Odezwę się niedługo. Kocham Cię!
- Trzymaj się mocno. Ja Ciebie też kocham!

Idę na górę, siadam za biurkiem i zaglądam do laptopa, ale w skrzynce nadal nie czeka na mnie żadna wiadomość. Smutnieję jeszcze bardziej. Wszystko poszło nie tak, jak powinno. Mieliśmy się bliżej poznać. Powoli odkrywać siebie nawzajem. Czuję się dziwnie, niedobrze mi. Nie mogę zatrzeć w głowie obrazu tej postaci, która pojawiła się w kuchni i nagle zniknęła. To wszystko, co pamiętam. Dlaczego mam wrażenie, że to był on? Jak mogłam być taka głupia, doprowadzić się do stanu, w którym nie pamiętam połowy wczorajszego wieczoru.

- Cześć – słyszę gdzieś w oddali głos Tommiego, który odrywa mnie od swoich myśli.

- Cześć.

- Jak się czujesz?

- A jak mam się czuć? Opiłam się ohydnie, mój były chłopak to wykorzystał i zaciągnął do kącika sentymentów”, na dodatek chłopak, który mi się podoba, dowiedział się o tym i raczej zachwycony nie był, a na domiar wszystkiego, nie mam z nim żadnego kontaktu. Paskudnie, to dobre słowo? - prycham sarkastycznie i odwracam się w stronę laptopa.

- Czyli jesteś nadal zła.. co mogę zrobić, żebyś poczuła się lepiej? - pyta skruszony.

- Cofnij czas, wystarczy do 22 wczorajszego wieczoru – odpowiadam oschle.

- Ok.. widzę, że raczej dzisiaj normalnie nie porozmawiamy.

- Jesteś tym jeszcze zdziwiony? Podejrzewam, że gdybyś powiedział mu, że wcale ze sobą nie jesteśmy, to nie wyszedłby bez słowa.

- A więc to moja wina, tak? A przypadkiem to nie tak, że gdybyś to Ty się nie opiła i była w stanie ogarnąć co robisz, to nic takiego nie miałoby miejsca? - wybucha nagle mój ex.

- Nie mówię, że to tylko Twoja wina, ale nie wmówisz mi, że nie skorzystałeś z okazji, żeby mnie omotać i na dodatek jeszcze wkurwić tym Jorge.

- Dobra, przyznaję że zrobiłem to specjalnie. Nie potrafiłem się oprzeć, kiedy widziałem, że wcale nie stawiasz mi oporu. I tak, masz rację, bardzo ucieszył mnie fakt, że mogłem tym zdenerwować tego całego Jorge.

- No i świetnie. Teraz przynajmniej wiem, że zrobisz wszystko, żeby nas tylko oddalić od siebie. Nie spodziewałam się, że będziesz chciał mimo wszystko niszczyć szansę na moje szczęście. Odkąd tylko przyleciałeś, mieszasz we wszystkim, rozumiesz! - wyrzucam z siebie gniewnie. Dopiero później dociera do mnie, to co powiedziałam. Chłopak sztywnieje.

- Tutaj się z Tobą zgodzę, chyba niepotrzebnie przylatywałem bez zapowiedzi.

- Jeśli już o tym mówimy, czy Ty przypadkiem nie masz na dzisiaj biletu?

- Mam, ale.. anulowałem go.

Mrugam kilkakrotnie powiekami z niedowierzaniem. Na pewno się nie przesłyszałam?

- Co to znaczy?

- To znaczy, że dzisiaj nie lecę – prycha Tommy.

Tego już za wiele. Dopada mnie gwałtowna fala zdenerwowania. Nie chcę więcej tego słuchać, nie chcę w tym momencie patrzeć dłużej na jego twarz. Zaciskam pięści z wściekłości.

- Świetnie, że w ogóle mnie o tym informujesz – cedzę przez zaciśnięte zęby.

- Nie chciałem wylatywać, kiedy między nami jest, jak jest.

Zaraz zwariuję.

- Co taaaam ludzie? - w pokoju niespodziewanie pojawia się Federico. Chyba z tej wściekłości nie usłyszałam nawet, jak wchodził do domu. Brat widząc moją rozwścieczoną twarz, chce się wycofać, ale mu na to nie pozwalam, gromiąc go spojrzeniem, które doskonale zna.

- Tommy dzisiaj nie wraca do Polski – mówię udawanie miłym tonem. Federico wie, co oznacza u mnie taki ton. Blednie i wymachując rękoma, wychodzi z pokoju. Tommy wgapia się we mnie, nie wiedząc jak ma zareagować.

- Chcę zostać sama, proszę – kontynuuję miłym głosikiem. Chłopak od razu posłusznie wychodzi z pokoju, zamykając za sobą drzwi. Włączam na cały głos muzykę. Z głośników leci - „Over The Love” by Florence + The Machine. Co do cholery jest ze mną nie tak? Czy naprawdę nie potrafię odciąć się od przeszłości? Przecież tego chcę! Chcę?... CHCĘ! Nie umiem sobie poradzić. Podjęłam tak ciężką dla mnie decyzję, zostawiłam wszystko. Myślałam, że to nie wróci.. tymczasem to cholerstwo ciągnie się za mną, jak guma. Może powinnam być bezwzględna i dbać tylko o swoje uczucia? Powiedzieć stanowcze dość i dać temu kres. Ale przecież ja taka nie jestem, mało kiedy potrafię się zebrać na coś tak radykalnego. Głowa pęka mi od nadmiaru myśli. Laptop dalej milczy. Godzina 19. Siadam na łóżku, z laptopem na nogach. Zaczyna lecieć „Long & Lost” by Florence + The Machine. Napiszę do niego drugą wiadomość.

Cześć, to znowu ja.. jakbyś nie widział. Możesz się do mnie odezwać, proszę? Zamęczam się myśleniem, o tym, co nie powinno mieć miejsca. Możemy porozmawiać? To dla mnie bardzo ważne. Czekam.”

Wysłane. Godzina 20. Cisza. Godzina 21. Cisza. Godzina 22. Cisza. Godzina 23. Cisza. Nie mam już siły wgapiać się bezsensownie w ekran. Odkładam komputer, wyłączam muzykę. Biorę szybki prysznic i wskakuję w pidżamę. Osuwam się zrezygnowana na łóżko i włączam tv. Telewizja proponuje mi coś, co kocham - „Seks w wielkim mieście”. Zajmuję głowę serialem. Zasypiam nieświadomie.  

13 komentarzy:

  1. Świetny, jak zawsze. Chciałabym żeby Jorge do niej odpisał. Czy ten Tommy nie może zrozumieć ze nigdy nie wrócą do siebie. Ughh :( czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super ♡.♡ Ale ten Tommy -- yhh .. Szkoda gadać :')

    OdpowiedzUsuń
  3. Niedługo tutaj powrócę, Kochana. ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj ponownie, Kochana!
      Uprzedzam Cię już na samym początku, że ten komentarz okaże się jedną wielką klapą. Trochę dzisiaj kiepsko u mnie z nastrojem, ale choć trochę postaram się, by ta wypowiedź, która pozostawię po sobie była dosyć przyzwoita. Nie mam pojęcia, czy mi się to uda, ale przynajmniej spróbuję. Skarbie, musisz być dla mnie wyrozumiała, proszę. ;*
      Rozdział dwunasty wyszedł Ci jak zwykle świetnie. Jestem pod ogromnym wrażeniem Twoich umiejętności pisarskich, jak i ogromnego zapału, który towarzyszy Ci podczas pisania. Ja nigdy w życiu nie opublikowałabym czego tak szybko. Jesteś normalnie jak błyskawica, hyhy. ;D
      Skąd ja to wiedziałam, że Tommy zrobi tutaj takiego psikusa. Przebiegły z niego facet, nie powiem. Mam czasami takie wrażenie, że Monika tak naprawdę nie wie, czego chce. Niech usiądzie tak raz, a dobrze i przemyśli to wszystko. Tak będzie najlepiej, zarówno dla niej, jak i dla jej otoczenia. ;) Widać, że jej mama wyczuwa, że jest coś nie tak. Strasznie miła kobieta. :D A Federico, to naprawdę taki brat, o którym można marzyć. Prawdziwy skarb. :)
      Wydaję mi się, że ten komentarz dobiega już końca. Wiem, że nie jest taki, na jaki zasługujesz, ale się starałam. Życzę Ci dużo weny, ale ją to już chyba masz. To może życzę Ci, abyś dalej pisała i wysyłała nam w takim tempie i jakości swoje prace. Kochana, do następnego. Trzymaj się, całuję!

      Usuń
    2. O rany. Jak zawsze świetny komentarz :*

      Usuń
  4. ZABIJE TOMMY'EGO! NO POPROSTU GO ZABIJE!
    A było tak pięknie :( Dlaczego ten debil wszystko zniszczył!
    Zrujnował to co rodziło się pomiędzy Jorge a Moniką, przecież oni są w sobie tak bardzo zakochani a on to perfidnie niszczy! No jak ja mam tu nie przyjść do niego w nocy z patelnią ? -,-
    Jorge MUSI porozmawiać z Moniką, poprostu MUSI.
    Oni to sobie wyjaśnią jak najszybciej,prawda ? ;-; PRAWDA? ;-;
    Nie mogę więcej napisać, jestem tak wściekła na tego idiotę i na to że NIE WYJEŻDŻA DO POLSKI, że zaraz powyrywam wszystkie klawisze, a tego bym nie chciała.
    Do następnego, w którym Monika i Jorge się pogodzą! Tak!?
    Rozdział cudowny jak zawsze<3 Masz talent.
    Buziaki! xoxo
    Zuzka <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetna, no po prostu świetnie. Przyjemnie się czytało i te postacie też są cudowne. :3 :*
    Zapraszam również do siebie http://ostatnia-dynastia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Wrócę kochana :*
    Miałam już prawie gotowy komentarz, ale wszystko się usunęło :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojjj :< też tak miałam raz. Czekam :*

      Usuń
    2. Witaj ;*
      Blogger czasami potrafi być bardzo okrutny. Jak tak można usunąć bez ostrzeżenia, wszystko co napisałam w polu komentarza? xD
      Moja opinia byłaby szybciej, ale się zdenerwowałam :D
      Co ja mogę Ci napisać? Przecież Ty wiesz, że mi się bardzo podobał rozdział. Jeśli nie wiesz, to już wiesz :D
      Genialny rozdział! ;*
      Twoje dzieła zawsze czytam z ogromną przyjemnością. Każde słowo, przecinek i kropka, tworzą idealną całość ♥
      Monika ma szczęście, że ma przy sobie kogoś takiego, jak Fede. Chociaż czasami jest zdenerwowana, to dogadują się doskonale. Zawsze może na niego liczyć. On jest przy niej, w złych i dobrych chwilach :D
      Jeju! Oglądali "Jak poznałem waszą matkę", gdybym tam była, to obejrzałabym wraz z nimi :D Co z tego, że widziałam wszystkie sezony, zawsze miło jest zobaczyć taki serial, ponownie :D
      Federico namówił Monikę, aby napisała do Jorge. Niestety nie otrzymała odpowiedzi, ale tego można było się spodziewać. Nasz przystojniak jest na razie zły, ale mu przejdzie. Na pewno :D Skoro utworzyła się między nimi, jakaś niesamowita więź, to w jakiś sposób, dojdą do porozumienia :D
      Tommy. Nie wyjechał? Tak coś czułam, że tak łatwo nie odpuści.
      Czekam na kolejną perełkę ♥
      Odchodzę, zachwycona Twoim talentem :*
      Życzę Ci, aby wena Cię nie opuszczała :D

      Całuje,
      Rachel ;*

      Usuń
  7. Przepraszam że tak późno ale miałam gości i to z dziećmi.
    Ale ten Tommy mie wkurza.Nie może się pogodzić ze stratą Moniki.
    Mam nadzieje że w kolejnym rozdziale będzie Jorge.Rozdział jak zwykle boski i interesujący.
    Pozdrawiam i buziaki xoxo
    Cysia

    OdpowiedzUsuń
  8. Genialny :))
    Głupi Tommy -,-
    Denerwujacy już jest -,-
    Czekam :)

    OdpowiedzUsuń