Ranek,
jak codziennie – budzi mnie słonecznym ciepłem. Otwieram
oczy, godzina 10:00. Do pokoju wpada mój brat, jakby wyczuł, że
właśnie wstałam.
-
Wstawaj, idziemy na
siłownie!
Ściąga
mnie z łóżka razem z kołdrą. Leniwie podnoszę się z podłogi,
nie do końca przebudzona.
-
A śniadanie?
-
Już na Ciebie czeka na dole. No ruuuuchyyy! - łaskocze mnie po
brzuchu, co przynosi zamierzony przez niego efekt – wstaję i udaję
się do łazienki. Zarzucam sportowy biustonosz, krótkie szorty i
sportowe obuwie. Na dole czeka moja ulubiona owsianka z truskawkami i
masłem orzechowym.
-
Jesteś wielki! - cmokam Fede w policzek i wsuwam swoje wymarzone
śniadanie.
Trening
na siłowni zawsze daje mi kopa, na cały dzień. Uwielbiam brać
gorącą kąpiel po intensywnym wysiłku, dlatego
też udaję się do wspólnej łazienki, która jest dużo większa i
ma wannę. Nalewam
do niej wody, dodaję
ulubiony arbuzowy płyn i płatki róż i włączam muzykę. Zanurzam
się, aż po szyję w wodzie. Z telefonu dźwięcznie śpiewa mi
Beyonce „Sweet
Dreams”.
Relaksuję się chwilą sam na sam. W
pewnej chwili, drzwi otwierają się i do środka wchodzi Tommy.