Kursywą zaznaczone są moje myśli oraz wypowiedzi.
Wyniki. Dziś
zobaczę, czy jestem na liście osób, które dostały się do
studia. Dwa miesiące temu pożegnałam się z liceum, a dziś dowiem
się, czy moja najbliższa przyszłość będzie tą wymarzoną. Mam
już 20 lat. Nadal nie mogę w to uwierzyć. Kiedy to wszystko
zleciało? Czuję ogromną ekscytację. Przecież poszło mi dobrze
na rozmowach i na egzaminach wstępnych. Dostanę się, dostanę.
Tak właśnie będzie. Uśmiecham
się sama do siebie patrząc w lustro. No dobra, zostało mi pół
godziny. Szybki makijaż podkreślający moje ciemne oczy, beżowa
pomadka na usta, kilka łyków kawy i tost. Włosy są
dzisiaj w porządku. Seksowny nieład, który tak lubię sprawdza się
przy mojej urodzie. Za to je uwielbiam.
Nakładam obcisłe białe rurki, arbuzową zapinaną koszulę na
ramiączkach wkładam do spodni. Hmm, chyba białe trampki będą ok.
Pośpiesznie biorę torebkę, zgarniam z biurka telefon i klucze. No
pięknie, mam 3 minuty do tramwaju. Dobrze, że założyłam trampki,
przynajmniej nie zabiję się biegnąc. Wbiegam
na ostatnią chwilę i drzwi automatycznie zamykają się za mną.
Uff, udało się. Przemierzając
ulice Buenos Aires rozmyślam o moich znajomych, których zostawiłam
w Polsce. Już za nimi tęsknię. Ale cieszę się, że zdecydowałam
się na wyjazd do taty. To dla mnie ogromna szansa. Nowy kraj, nowi
ludzie, nowa szkoła, nowe życie. Byłabym głupia, gdybym nie
skorzystała. Pięknie tu jest..
-
Auććććć – wyrywa
mnie
z zadumy nagle
uszczypnięcie w bark. Odwracam
się i widzę nie kogo innego, jak mojego kochanego brata
przyrodniego, Federico. - Nie potrafisz normalnie się
przywitać, trzeba od razu podokuczać, co?
- śmieję się do niego.
-
Oj mała, przecież wiesz jak to lubię
– szczerzy się do mnie przystojny, wysoki brunet, o zielonych
oczach - Tata nic nie mówił? Trochę się zasiedziałem
wczoraj u Mechi i nie chciało mi się już jechać po nocy do domu
– dodaje.
-
Nie mógł nic mówić, przecież wyjechał wieczorem do
Mediolanu, sam wiesz, ważny klient dla firmy hyh – odpowiadam.
★
Dalsza
droga mija nam bardzo szybko na konwersowaniu o tacie i jego ciężkim
okresie w pracy. Kiedy wreszcie wysiadamy z tramwaju, naszym oczom
ukazuje się piękny, zabytkowy dziedziniec studia On Beat.
Przed wejściem tłoczy się grupa młodych ludzi.
-
Strasznie się denerwuję. Wiadomo, że jeśli się nie dostanę, to
mam przecież pewne miejsce na uniwerku. Kocham literaturę, ale..
- tłumaczę
-
Ale jesteś stworzona do śpiewania, grania,
tańczenia, do sztuki, Moni.
Będzie dobrze, na pewno się dostaniesz. Oboje się dostaniemy
– obdarza mnie promiennym uśmiechem. Tak bardzo kocham Fede.
Cieszę się, że go mam. Jest dla mnie ogromnym wsparciem. Zawsze
był.
-
Moi mili, ale proszę
was bardzo o spokój. Ustawcie się w kolejce, przecież każdy z was
zdąży zobaczyć, czy jest na liście. Życzę wszystkim powodzenia!
- krzyczy siwy
mężczyzna. Poznaję go. To właściciel studia. Bardzo sympatyczny,
starszy pan.
-
Ok, wszystko będzie dobrze. Monika, będzie dobrze. Dasz radę,
wytrzymasz. Na pewno się dostaniesz. Na pewno – powtarzam
sobie, czym wywołuję śmiech mojego głupkowatego brata.
Dobrze, że
chociaż on się nie stresuje. To oczekiwanie trwa i trwa, dłuży
się w nieskończoność. W końcu dochodzimy do listy. Szukam
pospiesznie mojego nazwiska i już słyszę za sobą wesołe krzyki
Fede.
-
Dostałem się, TAAAAAAK! - wykrzykuje
– dobra, dobra.. yyy Rodríguez,
Rodríguez
.. jesteś! DOSTAŁAŚ SIĘ!
- rzuca się na mnie, łapie mnie w pasie i kręcimy się w kółko
przez dobre 30 sekund.
-
Omg, dostałam się.. dostałam się.. dostałam się AAAAAAAAAAAA –
nie potrafię opanować swojego zadowolenia. Kiedy już
wywrzeszczeliśmy się jak szaleni, postanawiam zadzwonić do mojej
mamy do Polski i podzielić się z nią moim szczęściem. Mama
oczywiście cieszy się razem ze mną, chociaż słyszę w jej
głosie, że chyba liczyła na to, że jednak wrócę do niej jak
najszybciej.
-
Mamuś, będę kończyć, bo musimy tutaj załatwić kilka rzeczy
jeszcze i sama wiesz.. kocham Cię bardzo, odezwę się dziś
jeszcze, pa
– mówię i nagle coś uderza mnie od tyłu i telefon wylatuje mi z
dłoni na trawę. Odwracam się i zastygam. Moim oczom ukazuje się
wysoki, ciemnowłosy chłopak o pięknych oczach.
Zatapiam
się w nich
i nie mogę przestać.
Nie mogę się
od nich oderwać. Stoimy tak chyba całą wieczność.
-
Nic Ci nie jest?
Przepraszam Cię najmocniej, nie chciałem na Ciebie wpaść. Po
prostu mój kolega rzucił frisbee i nie zauważyłem w biegu, że tu
stoisz..
- nieznajomy
przerywa
w końcu nasze wgapianie się.
-
Yyy, n-ni-nic mi nie jest,
yy ok ok
– zaczęłam się jąkać jak głupia. USPOKÓJ
SIĘ MONIKA. Podnoś
ten głupi telefon, odwróć się i uciekaj. Co za wstyd. Nie
potrafię wymówić nawet durnego „wszystko ok”.
-
Na pewno? Strasznie mi głupio. Może..
- zaczął coś mówić, ale ja już nie mogłam na niego podnieść
wzroku.
Miał taki cudowny głos. Onieśmiela mnie. Niech to się już skończy. Co się ze mną dzieje? Nie należę do najodważniejszych, ale na litość boską, Monika! Odezwij się może. Co, co on powiedział? Uśmiechnę się po prostu, może o nic nie pytał. Odwzajemnił uśmiech.
Miał taki cudowny głos. Onieśmiela mnie. Niech to się już skończy. Co się ze mną dzieje? Nie należę do najodważniejszych, ale na litość boską, Monika! Odezwij się może. Co, co on powiedział? Uśmiechnę się po prostu, może o nic nie pytał. Odwzajemnił uśmiech.
Rozpływam się.. Jego uśmiech. Piękny, pełny uśmiech, niemalże
od ucha do ucha. I te urocze dołeczki w policzkach. Czy ja śnię?
Znowu coś mówi..
-
więc jeśli Ci się z nim coś stało, to oczywiście postaram się
go naprawić i..
- kontynuuje.
Telefon, no tak.. telefon! Schylam się do telefonu, chcę go złapać i nagle w tej samej chwili na mojej dłoni pojawia się jego dłoń. Dreszcz przeszywa mnie aż do lędźwi. Podnoszę głowę i nasze spojrzenia się krzyżują. Ma niespotykaną głębie w oczach.. Oprzytomniej dziewczyno! Podnoszę się szybko, zbierając telefon z trawy.
Telefon, no tak.. telefon! Schylam się do telefonu, chcę go złapać i nagle w tej samej chwili na mojej dłoni pojawia się jego dłoń. Dreszcz przeszywa mnie aż do lędźwi. Podnoszę głowę i nasze spojrzenia się krzyżują. Ma niespotykaną głębie w oczach.. Oprzytomniej dziewczyno! Podnoszę się szybko, zbierając telefon z trawy.
-
Chyba z nim wszystko ok?
- pytając posyła mi uśmiech.
-
Wy-wygląda, że tak
– odpowiadam – muszę
już iść, bo yy czeka na mnie czeka, y tak
– dodaję pospiesznie i odwracam się w pełnym biegu kierując w
stronę Fede, który tylko patrzy na mnie i śmieje się. Jakby miał
z czego, pfff.
-
Ale, poczekaj chwilę.. poczekaj!
- krzyczy za mną nieznajomy, ale ja nie reaguję.
Chcę zapaść się pod ziemię. Co za wstyd. Ładnie poznaję nowych ludzi, yhhh. Dobiegam do brata, biorę go pod rękę i szarpię w stronę drzwi wejściowych do studia.
Chcę zapaść się pod ziemię. Co za wstyd. Ładnie poznaję nowych ludzi, yhhh. Dobiegam do brata, biorę go pod rękę i szarpię w stronę drzwi wejściowych do studia.
-
Co tak pędzisz, uspokój
się
– śmieje się wciąż – dlaczego
tak uciekłaś? Widać, że chłopakowi było przykro i chciał się
dowiedzieć, czy wszystko jest dobrze –
mówi.
-
Przecież powiedziałam,
że wszystko ok. Chodź już, bo musimy zanieść dokumenty do
dziekanatu i chyba mamy co dziś robić, tak?
- mówię i uśmiecham się łobuziarsko.
-
Oj taaaaak, plażowa impreza pierwszoroczniaków czeka, yeah!
- krzyczy wesoło.
★
Po
załatwieniu wszystkich formalności wreszcie możemy iść coś
zjeść i wyluzować się. Wychodzimy na zielony, pełen kwiatów
dziedziniec uczelni i kierujemy się w stronę wyjściowej bramy.
Kątem oka dostrzegam nieznajomego przystojniaka. Staram się ukryć
za Federico i przyspieszam kroku. Udaje się, uff. Zajęty grupką
znajomych, nie zauważa mnie. Na
obiad udajemy się do jednej z naszych ulubionych restauracji. W
oczekiwaniu na jedzenie Fede zdzwania już swoich wszystkich
znajomych i uzgadnia szczegóły dzisiejszej imprezy. Ja
natomiast nie mogę zapomnieć widoku jego oczu, jego ust, uśmiechu,
wzroku.. wzroku, którego widok przeszywał mnie na sam wylot. Nie,
nie, nie. To niemożliwe, żeby facet tak na mnie działał. Koniec z
tym. Muszę cieszyć się przyjęciem na studia. Czeka mnie tyle
przygód. Zostawiłam wszystko za sobą, ale jestem dumna z tego, że
udało mi się spełnić już jedno z moich marzeń. Chociaż tęsknię
za znajomymi z Polski, za moją przyjaciółką Kamilą, za moją
kochaną mamą.. no i za Tommym. Dwa miesiące temu się
rozstaliśmy.
Myślę o nim.. ale wiem, że podjęłam właściwą decyzję. Teraz
jestem tu i mam zamiar bawić się, jak nigdy.
Ze świata moich myśli wyrywa mnie nagle głos Fede.
-
Halo, jesteś tutaj jeszcze? Czy już poszłaś na plażę?
- śmieje się radośnie.
- Ha-ha, przepraszam zamyśliłam się. I co, wszystko ustalone?
-
Tak, wszyscy będą. Już się nie mogę doczekać. Musimy się
wyszaleć, należy nam się!
- mówi
Fede i zaczyna wcinać swój makaron.
Po
drodze do domu spotykamy jeszcze dwóch kumpli brata. Fabian, jeden z
nich nawet przypadł mi do gustu. Jest niewiele ode mnie wyższy, ale
za to bardzo przystojny i zabawny. Lubię zabawnych facetów. Po
drodze do domu wstępujemy
do sklepu po małe zakupy na beforek przed ogniskiem na plaży.
★
W
domu
Podczas kiedy chłopaki zaczynają
już zabawę, ja postanawiam wziąć prysznic. Oczywiście podczas kąpieli nie obyło się bez
rozmyślania o uroczym nieznajomym. Dlaczego ja wciąż o
nim myślę? Wiadomym jest, że bardzo mi się spodobał, ale nigdy
żaden facet mnie aż tak nie onieśmielał. Może jednak nie
powinnam tak uciekać, może powinnam jednak.. z resztą nieważne.
Szybkie suszenie włosów. Troszkę
odważniejszy makijaż, czarne kreski, mocno wytuszowane rzęsy i
wyzywająca czerwona szminka. Hmm, w co się ubrać. Ciemne
jeansy z dziurami na kolana, jeden z moich ulubionych białych
t-shirtów, ramoneska i białe conversy. Wygodnie i plenerowo. Kiedy
schodzę
na dół w tle leci jakaś dynamiczna muzyka, chłopaki są
już w całkiem imprezowych humorach. Fede roztańczonym krokiem
doskakuje do
mnie i porywa do
tańca.
Po krótkiej zabawie przyszła pora na wyjście. Droga na plażę
zleciała nam na wydurnianiu się w tramwaju. Kiedy dotarliśmy na
miejsce, dookoła ogniska zdążyła zebrać się już całkiem
pokaźna grupka ludzi. Wszyscy witali nowych pierwszorocznych
głośnymi okrzykami, zapoznawali się od razu i zapraszali do
zabawy. Plaża skąpana w lekko pomarańczowej barwie nieba pięknie
komponowała się z błękitem morza. Rozsiedliśmy się na kocu,
otworzyliśmy piwa i zaczęliśmy party.
- Hej, można się
przysiąść koło pani?-
spojrzałam w górę i ujrzałam jakiegoś obcego mi osobnika płci
przeciwnej. Na pierwszy rzut oka wydawał się być sympatyczny, więc
oczywiście nie miałam nic przeciwko.
- Jestem Rafael, a Ty? Poczekaj, niech zgadnę. Wyglądasz mi
naaaa.. Monikę – zaczął się
szczerzyć, a ja razem z nim, bo rozbawił mnie
widok jego udawanego
myślenia.
- Skąd wiesz jak mam na imię?
- Intuicja tak właśnie mi podpowiedziała
– uśmiechnął się blondyn. Spojrzałam się na niego z udawaną
podejrzliwością i razem wybuchnęliśmy śmiechem.
- No dobra, Fede mi pokazywał Twoje zdjęcia, jestem jego kolegą
– wyjaśnił po chwili.
- Wiedziałam, że to nie
kwestia intuicji. Zatem miło mi Cię poznać, żartownisiu.
★
Rozmawiało nam się bardzo dobrze. Co rusz ktoś do nas doskakiwał,
przedstawiał się i pił z nami. Czas szybko leciał, zabawa się
coraz bardziej rozkręcała. Zdążyłam już trochę wypić,
przetańczyć kilka piosenek. Było mi tak dobrze. Ta cała nowa
przygoda zapowiadała się naprawdę obiecująco zabawnie. Kiedy już
wreszcie Facundo – kolejny z kumpli Federico – wypuścił mnie z
„parkietu” pognałam biegiem na koc. Zaczynały boleć mnie nogi.
Wyłożyłam się na plecach i zaczęłam obserwować gwiazdy. Niebo
czyściutkie, więc widoczny był prawie cały gwiazdozbiór. Nagle
nad moją głową pojawiła się czyjaś twarz. Na początku w ogóle
nie dostrzegałam jej rysów. Nie dość, że ta osoba stała tak, że
całą twarz miała schowaną w cieniu, to jeszcze leżałam do góry nogami. Postać
przeszła do przodu. I nagle gula stanęła mi w gardle. TO BYŁ
ON. Skąd się tu wziął.
Witaj ;*
OdpowiedzUsuńTutaj Ania, z tumblr xD
Przeczytałam, więc wypadałoby napisać kilka słów :D Komentarz pewnie będzie kiepski, bo nie potrafię ich pisać. Postaram się, aczkolwiek zobaczymy, jaki będzie efekt końcowy xD
Czytałam ten rozdział, jakiś czas temu na tumblr, ale mam krótką pamięć, dlatego przeczytałam go po raz drugi, aby odświeżyć sobie nieco pamięć :D
Ciesze się, że założyłaś tego bloga. Uwielbiam podziwiać, takie młode talenty ;)
Takiego typu opowiadania to rzadkość, więc przyjemnie jest poczytać dla odmiany, coś innego. Oryginalnego i świeżego :D
To dopiero pierwszy rozdział, a ja już się wciągnęłam. Na pewno nie jeden raz mnie zaskoczysz, przebiegiem wydarzeń xD
Rozdział jest rewelacyjny! ;*
Poznajemy główną bohaterkę, Monikę ;) Zaczyna nowe życie. W innym miejscu, pośród, w większości, obcych osób. Ale nie wydaje się tym faktem przygnębiona, wręcz przeciwnie, perspektywa zmiany wydaje jej się wspaniała :D
Bardzo dobrze dogaduje się ze swoim przyrodnim bratem, Federico. Wygląda na to, że razem rozpoczną naukę w Studio xD
Oczywiście pojawia się również, Jorge.
Której dziewczynie, nie zawróciłby w głowie ten przystojniak? Jego urok działa, na każdą przedstawicielkę, płci pięknej :D Tylko się pojawił, a na Monice wywarł ogromne wrażenie. Cóż się dziwić, on jest doskonały xD Czuć w powietrzu rodzącą się miłość. Jestem ciekawa jak potoczy się ich historia. Czy nic nie przeszkodzi im, w zbliżeniu się do siebie? Może Jorge ma dziewczynę, a Monika będzie początkowo, z Rafaelem? Kurcze, nie mam pojęcia. To wiesz, tylko Ty :D
Tak wgl. bardzo podoba mi się szablon. Taki nie przekombinowany i delikatny :D
Kończę ten komentarz, o czymś i o niczym xD Mam nadzieje, że jakoś przez niego przebrnęłaś ;)
Czekam na kolejne cudeńko ♥
Weny życzę! :D
Pozdrawiam ;*
Ojej, kochana! zaskoczyłaś mnie totalnie tym komentarzem. Dziękuję Ci bardzo za miłe słowa. To dla mnie wiele znaczy, naprawdę. Tym bardziej, że podoba mi się sposób w jaki piszesz, mogłabym się wiele nauczyć od Ciebie ;). Zaraz zmykam na Twojego bloga, bo przeczytałam 1 rozdział i się wciągnęłam, także czekaj na komentarz! haha. Buziaki xoxo :)
UsuńSuper!
OdpowiedzUsuń